Quantcast
Channel: O Starym Mieście Elblągu słów kilka
Viewing all 131 articles
Browse latest View live

Elbląskie tabliczki woskowe w fińskim Turku

$
0
0
Jeśli ktoś wybiera się w najbliższym czasie do Finlandii, a dokładniej Turku i chce odwiedzić tamtejsze muzea, to zapraszamy serdecznie do Aboa Vetus & Ars Nova na wystawę Letter by Letter – Traces of Reading and Writing opowiadającą o historii czytania i pisania w średniowieczu przez pryzmat znalezisk archeologicznych. Wspominam o tej wystawie, ponieważ poproszono nasze Muzeum o wypożyczenie dziesięciu tabliczek woskowych wraz pugilaresem, aby na ich przykładzie zaprezentować jeden ze sposobów sporządzania notatek lub tworzenia dokumentów i umów w czasach średniowiecznych. Tym bardziej jest to dla nas ważne, że Elbląg jest jednym z trzech ośrodków spoza Finlandii, z którego wypożyczono zabytki (jest jeszcze Holandia i Szwecja).

Rysunek pochodzi z materiałów promocyjnych Aboa Vetus&Ars Nova (http://www.aboavetusarsnova.fi/en/exhibitions/letter-by-letter-traces-of-reading-and-writing)

Turku położone jest w południowo-zachodniej Finlandii, a jego historia sięga epoki brązu. Od początku średniowiecza Turku było stolicą kraju, tutaj też powstało biskupstwo obejmujące niemal całą Finlandię. W XIV wieku miasto weszło w skład związku miast hanzeatyckich. XVI wiek był tzw. złotym wiekiem tego miasta; w 2. połowie szesnastego stulecia księciem Finlandii był Jan III, mąż Katarzyny Jagiellonki. W czasie wojny północnej miasto było okupowane przez Rosjan (lata 1713-1721) i na początku XIX wieku, wraz z całą Finlandią miasto przeszło pod panowanie rosyjskie. Po II wojnie światowej do miasta przyłączono okoliczne miejscowości (w jednej z nich, Naantali, znajduje się teraz park z Doliną Muminków, ale to już tak zupełnie nawiasem mówiąc :) ). Obecnie w mieście rozwija się przemysł stoczniowy. Współczesne miasto posiada ponad 50 zabytków, m.in. zamek, którego okres świetności przypadał na połowę wieku XVI, podczas panowania księcia Jana III Wazy i Katarzyny Jagiellonki; poza tym: XIII-wieczna katedra, budynek uniwersytetu z XVII wieku, liczne kościoły, ratusz, teatry oraz muzea.

Turku, Finlandia (źródło: internet)

Turku, widok nadbrzeża rzeki Aury (źródło: internet)

Katedra w Turku (źródło: internet)

Wspominałam w jednym z postów o tabliczkach woskowych (http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/search?q=tabliczki+woskowe). Nie chciałabym się powtarzać, ponieważ podstawowe informacje na temat tabliczek pojawiły się już wcześniej, jednak uzupełniając temat, dodam jeszcze, że tabliczki woskowe mają bliskowschodnią tradycję, a starożytni Grecy i następnie Rzymianie byli tylko kontynuatorami tego sposobu sporządzania notatek. Demostenes (żyjący w IV w. p.n.e. słynny mówca i polityk grecki) uważał, że tabliczki są najlepsze do stosowania w celach prywatnych, ze względu na łatwość dokonywania zmian z zapisach. Rzymianie z kolei zapisywali na nich zazwyczaj testamenty, transakcje kupna i sprzedaży, pokwitowania, zastawy itp...Tabliczki woskowe jako notatniki stały się popularne także w średniowieczu, najczęściej noszono je w specjalnym futerale, a ten z kolei na pasku lub rzemieniu. Dowodem na to jest właśnie wypożyczony zbiór pięciu tabliczek, prawdopodobnie tworzących wcześniej poliptyk wraz z pugilaresem, znaleziony podczas badań wykopaliskowych na jednej z działek przy ulicy Rybackiej (2008 rok). Na wspomnianych tabliczkach zachowały się napisy, póki co, trudne do określenia. Mamy jednak nadzieję, że doczekają się one szerszego opracowania. Tabliczki prezentowane w Turku pochodzą także z ulicy Św. Ducha i Kowalskiej.

Okładka poliptyku z ulicy Rybackiej, XV wiek (fot. L. Okoński)


Jedna z 5 tabliczek z ulicy Rybackiej, XV wiek (fot. L. Okoński)

Jedna z elbląskich tabliczek prezentowana na wystawie Aboa Vetus & Ars Nova Museum w Turku (fot. wysłana z Turku)

Pugilares na tabliczki woskowe, ulica Rybacka, XV wiek (fot. L. Okoński)



Wystawa jest czynna od 6 grudnia 2013 i potrwa do lutego 2015 roku. (http://www.aboavetusarsnova.fi/en/exhibitions/letter-by-letter-traces-of-reading-and-writing)
W najbliższym czasie, jak tylko wystawa zostanie otwarta, postaram się opublikować kilka zdjęć z otwarcia i samej ekspozycji.



Higiena w czasach nowożytnych

$
0
0
W średniowiecznej Europie nawet Raj musiał posiadać przybytek w postaci łaźni, przynajmniej ten wyobrażany na kartach rycerskich romansów: 

Tam właśnie przyjaciele moi pójdą, aby bawić się i tańczyć[...] tam będą grać w kości, w szachy i karty; tam spotykają się młodzi chłopcy i dziewczęta, przechadzają się po łąkach i ogrodach, a później społem spieszą do łaźni, gdzie kąpią się razem, w wieńcach z kwiatów na głowach(„Opowieść o Róży” – XIII-wieczny romans rycerski). 


Wraz z wybuchem epidemii "czarnej śmierci" zaczynają się zmieniać poglądy na temat higieny, na temat tego co jest zdrowe. Epoka nowożytna, zwłaszcza wieki XVII i XVIII, to czasy kiedy w Europie najczęściej zadawano sobie pytanie "jak często się wietrzyć?", a nie "myć się, czy wietrzyć?".

Jakie normy higieny były stosowane w tym okresie w Elblągu?, czy przyjęto zwyczaje panujące w innych krajach Europy?, czy też obowiązywały specyficzne, odmienne normy? Odpowiedzi na te pytania nie są łatwe. Na podstawie dostępnych opracowań i odkryć archeologicznych można jedynie zaryzykować pewne odpowiedzi, które czekają ciągle na weryfikację...



J. Steen, Poranna toaleta
(źródło: www.wga.hu - Web Gallery of Art)

Niebagatelną rolę w zachowaniu higieny odgrywał (i odgrywa zresztą do dzisiaj) system zaopatrzenia w wodę i odprowadzania nieczystości. W XVI i na początku XVII wieku niewiele odbiegał on od tego, który funkcjonował w średniowieczu. Wodę pitną czerpano prawdopodobnie nadal z Kanału Kumieli i strumieni, a także studni miejskich i przedmiejskich, w których pobliżu bywały często zlokalizowane większe i mniejsze zbiorniki. Ze zbiorników tych woda doprowadzana była systemem rur, układanych na powierzchni lub w ziemi, wzdłuż głównych ulic; niekiedy zapewne nawet do zamożniejszych posesji. Fragmenty takich rur wykonanych z drewna a łączonych ołowianymi złączkami są niekiedy odkrywane w trakcie nadzorów archeologicznych prowadzonych przy pracach ziemnych na staromiejskich ulicach.
Inaczej radzono sobie z nieczystościami, duża ich część była usuwana do latryn. Z dotychczasowych obserwacji wynika, że praktycznie na każdej parceli w ciągu całego okresu jej istnienia, użytkowano najczęściej dwie latryny; są znane również parcele, na których odkryto jedną tylko latrynę oraz takie, na których były również trzy tego rodzaju obiekty (niekoniecznie są to największe powierzchniowo podwórza). 
W nocy lub w czasie chłodnych i zimnych dni, kiedy to wyjście do stojącej na zewnątrz latryny nie należało do przyjemności, w czasie choroby, kiedy to wyjście nie było możliwe, używali elblążanie obojga płci i różnego wieku urynałów. Te specyficzne naczynia są niekiedy bogato zdobione. Najczęściej jednak odkrywane są niezdobione urynały datowane na koniec XVIII i początek XIX wieku.



nocniki fajansowy (XVII-XVIII w.) i z fajansu delikatnego (pocz. XIX w.)
(Fot. Archiwum MAH)

Oprócz nieprzyjemnych zapachów z latryn podobne wrażenia węchowe dochodziły także z elbląskich ulic, gdyż jeszcze w pierwszej połowie XIX wieku brak było kanalizacji, a nieczystości spływały rynsztokami. Odór ze szamb próbowano niwelować przez ich chlorowanie i czyszczenie, a czynności te można było wykonywać jedynie w nocy. Stan taki utrzymywał się aż do początków XX wieku, dopiero w kwietniu 1907 roku rozpoczęto budowę kanalizacji i oczyszczalni ścieków, którą w głównym zarysie ukończono 31 maja 1909 roku.


Szczotki XVIII w.
(Fot. Archiwum MAH)

Biorąc pod uwagę dzisiejsze normy i zwyczaje panujące w nowożytnym Elblągu można uznać, że warunki do zachowania odpowiedniej higieny i czystości były niesprzyjające. Jak jednak sytuacja ta przedstawiała się z punktu widzenia współczesnych i jak Elbląg wyglądał na tle innych ośrodków i regionów? Bardzo dobrze starania mieszczan elbląskich o zachowanie higieny na tle innych regionów Europy oddaje pamiętnik spisany w trakcie podróży po Europie przełomu XVI i XVII wieku przezFynesa Morysona (podróżnika pochodzącego ze Szkocji). Trasa jednej z jego podróży przebiegała również przez Prusy Królewskie, które według jego relacji należy wysoko cenić za gościnność: nie tylko bowiem przyjmują obcych za niewysoką cenę, z wielką czystością, dobrym wiktem i noclegiem (dają tam czystą pościel, gdy przyjezdny zatrzymuje się dłużej, zmieniają ją często, zwykle raz na tydzień, co w tak zimnym klimacie zdaje się mniej konieczne), ale mają także zwyczaj (mówię o miastach Elblągu i Gdańsku) przynosić swym gościom wodę do umycia nóg co tydzień za każdym razem, gdy wraca z drogi; takiej uprzejmości nie zaproponowano mi, o ile pamiętam, nigdzie, jak tylko raz w Lubece w Niemczech.


Miotła do zamiatania
(Fot. Archiwum MAH - z ekspozycji w
Muzeum Archeologicznym w Biskupinie)

Ze spostrzeżeń tych wynika, że normy i zwyczaje dotyczące higieny i czystości obwiązujące przynajmniej w miastach Prus Królewskich były zbliżone do zwyczajów i norm być może całego kręgu hanzeatyckiego i musiały one odbiegać od panujących w innych rejonach Europy, jeżeli ówczesny podróżnik postanowił o nich napisać. Pewien obraz o obyczajach, poglądach i normach dotyczących higieny i czystości (a właściwie jej braku według naszych poglądów) możemy sobie wyrobić na podstawie norm panujących w ówczesnej Francji, która tak chętnie była naśladowana w innych krajach Europy w XVII i XVIII wieku. Niech jako przykład posłużą zabiegi higieniczne dotyczące niemowlaków i dzieci, które pomimo tego, że odbiegają daleko od obecnych zasad, to odpowiadają ścisłym przepisom. Brud był na ogół uważany za czynnik korzystny, dlatego główkę noworodka myto bardzo oszczędnie, a tak zwany ciemieniuch uważano za nawóz wzmacniający włosy i poprawiający ich wygląd. Nie inaczej sądzono o wszach, zapobiegano ich zbytniemu rozmnożeniu za pomocą iskania, ale pozostawiano jedną lub dwie, gdyż wszy wyciągają zepsutą krew. W okresie tym mocz był składnikiem wielu lekarstw, dlatego większość matek i mamek ponownie używa zmoczonych moczem pieluch bez prania, po ich wysuszeniu. Poglądy na temat zasad higieny dorosłych Francuzów były równie „postępowe”. Mycie w wodzie uważano za szkodliwe dla zdrowia. Panował (szczególnie powszechnie w XVII i XVIII wieku) pogląd, według którego mycie włosów powoduje osłabienie wzroku, ciężkie migreny i bóle zębów. O normach czystości i zachowania higieny uznawanych w najwyższych sferach Francji może świadczyć fakt, iż w Wersalu Ludwika XIV brak było chociażby jednej toalety. Jakże odmienny jest to obraz od ówczesnego Elbląga, gdzie każda parcela miejska posiadała swoją latrynę... 


Pędzel do golenia, XVII-XVIII wiek
(Fot. Archiwum MAH)

Na podstawie odkryć archeologicznych i zachowanych źródeł pisanych można przypuszczać, że elblążanie te zachodnioeuropejskie (może raczej francuskie) wzory nie przyjmowali bezkrytycznie, a raczej wykształcili swoje własne normy czystości i higieny. Jeszcze w XVIII wieku funkcjonuje w Elblągu łaźnia publiczna, a jej właścicielem byli Veit Regen i jego żona Barbara.


Kościane szczotki
(Fot Archiwum MAH)

W odkryciach archeologicznych datowanych po połowie XVIII wieku występuje więcej przedmiotów, które wiązać można z higieną. Są to przede wszystkim szczoteczki do zębów wykonane z kości (więcej w poście o szczoteczkach do zębów), a także wykonane z tego samego surowca szczotki, służące do utrzymania w czystości odzieży. Do utrzymania czystości w domach należą szczotki do mycia podłóg (niezbyt różniące się od szczotek używanych jeszcze powszechnie do niedawna) oraz miotły zrobione z witek leszczynowych.


Szczoteczki do zębów
(Archiwum MAH)

o kłódkach ciąg dalszy

$
0
0
Kłódki cylindryczne znane są na terenie Polski od okresu wpływów rzymskich, choć podobne mechanizmy stosowane były już w starożytnych Chinach, Rzymie i krajach arabskich. W Europie znane od wczesnego średniowiecza, z pewnymi modyfikacjami dotrwały do czasów współczesnych.

płaskorzeźba portalu XIV-wiecznego kościoła w Martebo (Gotlandia) Zstąpienie Chrystusa do Piekieł, diabeł jest uwięziony przy pomocy kłódki cylindrycznej.
Ich konstrukcja jest podobna do kłódek prostokątnych. Różnią się obudową, której główną część stanowi cylinder, wykonany z blachy żelaznej (czasem miedziowanej). Przechodzi on w prostopadłą do obwodu ściankę, w której umieszczone jest stożkowate łożysko dla kabłąka zamykającego mechanizm. Kabłąk ma formę zagiętego haka, którego jeden koniec łączy się w wewnętrznym sprężynowym mechanizmem kłódki, a drugi zaostrzony wchodzi w łożysko. Prostopadle do okrągłej tarczki, będącej ścianą boczną kłódki, przymocowane są równolegle dwie lub trzy płytki, wchodzące w otwory u podstawy cylindra, będące osią dla piór sprężynowych.


Schemat działania kłódki cylindrycznej (Kolčina 1953)
Czasem do górnej krawędzi tarczki zamocowane jest dodatkowe uszko, do którego mocowano łańcuch. Cylindryczna obudowa kłódki wzmocniona jest czterema pierścieniami, z których dwa wzmacniają krawędzie podstaw, a dwa kolejne występują bliżej środka. U przeciwległej podstawy cylindra występuje przy krawędzi otwór wylotowy na klucz.

Kłódka cylindryczna (http://www.historicallocks.com)
Podczas badań w Elblągu odnaleziono pancerze kłódek cylindrycznych lub ich kabłąki, często z zachowanym mechanizmem. Niektóre mają widoczne ślady po miedziowaniu. Umocnione są zwykle czterema pierścieniami, ale kilka z nich ma ich więcej (np. dodatkowe podłużne żebra lub dodatkowe pierścienie), jedna posiada jedynie podłużne żebrowanie. Odkryte egzemplarze datowane są od XIII do XV wieku.

Kłódka cylindryczna odkryta na poziomie drewnianej podłogi (2. poł. XV w.) [fot. A. Kroll]
Kłódka cylindryczna odkryta na poziomie drewnianej ulicy (2. poł. XIII w.) [fot. A. Kroll]
kłódka cylindryczna odkryta w drewnianej latrynie (2. poł. XIV w.) [fot. A. Kroll]
Kabłąk odkryty w wypełnisku domu (XIII w.) [fot. A. Kroll]
Kabłąk z zatrzaskiem sprężynowym (XIII - poł. XV w.) [fot. A. Kroll]
Kłódki cylindryczne odnajdywane są często na osadach i grodziskach z XI-XIV wieku. Analogiczne do elbląskich obudowy kłódek odkryto we Wrocławiu (datowane na XIII wiek), Nowogrodzie Wielkim (XIII-XV wiek), Opolu (XII-XIII wiek) oraz Włodzimierzu (XII-XIII wiek) 

Podczas badań archeologicznych odkryto także dwie kłódki kuliste. Jedna jest bardzo zniszczona, natomiast druga zachowała się w idealnym stanie. Jej korpus, wykonany z żelaza, ma kształt kuli i starannie oszlifowaną powierzchnię z dziurką i tkwiącym w niej kluczem. W górnej części korpusu przymocowane są szersze podstawy, podtrzymujące ramiona graniastego ruchomego kabłąka. Co ciekawe po konserwacji mechanizm nadal działa. Na powierzchni kłódki widnieje znak producenta przypominający pąk kwiatu z dwoma skierowanymi ukośnie w dół listkami. 

Kłódka kulista (XVI-XVII w.) [fot. A. Kroll]

Podobne kłódki odkryto na Morawach, znane są także z rycin H.L. Duhamela du Monceau (Art du serrurier. Descrpition des art et metiers 1767, gdzie opisuje stan ślusarstwa w 2. połowie XVIII wieku) lub R. Borga (przedstawiony tam egzemplarz jest datowany na XVI wiek) 


schemat działania kłódki kulistej (R. Borg) [http://www.historicallocks.com]
Ciekawym znaleziskiem jest też kłódka z ruchomym kabłąkiem o kształcie półkolistej tarczy. Wykonana jest z cienkich, miedzianych blaszek połączonych nitami. Dziurkę, umieszczoną na przedniej części korpusu, osłania prostokątna płytka zdobiona ukośnymi nacięciami w kształcie krzyża i oddzielającymi je poprzecznymi żłobieniami. Identyczna blaszka znajduje się na tylnej powierzchni kłódki. Na podstawie analogii egzemplarz ten datowany jest na przełom XVIII/XIX wieku
Kłódka z ruchomym kabłąkiem (XVIII-XIX w.) [fot. A. Kroll]




Post opracowano m.in. na podstawie pracy magisterskiej A. Kroll Wyroby rzemiosła ślusarskiego z badań archeologicznych na Starym Mieście w Elblągu,  IAUG 2011

Piwo w średniowieczu

$
0
0

Prawdopodobnie piwo pojawiło się wraz z opanowaniem umiejętności uprawy zbóż i wyrobem chleba, czyli około 10 tysięcy lat temu. Powstawało wówczas prymitywne piwo, które pod wpływem czasu i temperatury ulegało fermentacji. Pierwszych dowodów dostarczyły nam tabliczki gliniane z przedstawieniem produkcji piwa, pochodzące z czasów sumeryjskich (4 tysiąclecie p.n.e.). Kontynuatorami sztuki warzenia piwa byli babilończycy i to właśnie oni zaczęli używać chmielu jako środka polepszającego smak i dodatkowo konserwującego napój. W tamtym czasie zaczęto także wierzyć w lecznicze właściwości tego trunku. W starożytnym Egipcie natomiast piwo było głównym składnikiem pożywienia obok chleba, składano je również zmarłym do grobów - dzięki temu posiadamy informacje o najstarszym, znanym browarze (około 3700 lat p.n.e.). W starożytnej Grecji i Rzymie znacznie popularniejsze było wino, a piwo uważano za napój barbarzyńców.
W średniowieczu udoskonalano procesy produkcji piwa, zaczęły powstawać browary książęce, kościelne (klasztorne) oraz miejskie. Napój ten nadal był, wraz z chlebem, podstawowym elementem pożywienia.

Warzenie piwa, źródło: internet

Głównym składnikiem piwa jest słód, czyli ziarna zbóż odpowiednio skiełkowane i wysuszone. W Polsce najchętniej używano pszenicy, natomiast w krajach niemieckich oraz na północy Polski jęczmienia (oprócz tego: orkisz, żyto i różnego rodzaju mieszanki).

Produkcję piwa rozpoczynano od moczenia ziarna w drewnianych, miedzianych lub murowanych kadziach aż wykiełkowało. Następnie poddawano je suszeniu, a sposób, w jaki to robiono miał wpływ na późniejszy smak i barwę piwa (piwo jasne powstawało ze słodu suszonego powietrzem, ciemne, czerwone lub prawie czarne w wyniku suszenia ogniowego). Wysuszony słód był śrutowany, czyli rozcierany w młynach i kierowany prawie natychmiast do warzenia, kiedy to słód odcedzano, zalewano wrzątkiem (głównym źródłem zaopatrzenia w wodę mieszkańców Elbląga była Kumiela, ale również wodę doprowadzano wodociągami z okolic winnic) i dodawano chmiel, zarówno ten hodowany jak i rosnący dziko (tzw. chmielniki znajdowały się również w okolicach Elbląga, a pierwsza wzmianka o nich pochodzi z 1409 roku - wspomniany jest ogród chmielny znajdujący się na wzgórzu, w pobliżu szubienicy, czyli tak, gdzie krzyżują się ulica Królewiecka z płk. Dąbka i Teatralną).

Ziarna chmielu, pochodzące z XIII-XIV-wiecznej warstwy,
znalezione podczas badań na Starym Mieście (fot. archiwum MAH)

Słód z chmielem warzono w miedzianych panwiach lub kotłach. Warzenie piwa trwało do czterech godzin. Na tym etapie produkcji dodawano czasem jeszcze inne składniki, które zmieniały smak i właściwości piwa, np. cukier, miód, suszone owoce, a później cynamon lub goździki. Czasem zamiast chmielu dodawano wierzbowe liście. Zamienniki (były nimi również zioła) miały ulepszyć napój, czasem ukryć jego niezbyt dobrą jakość lub nasilić jego wprawiające w oszołomienie właściwości. Po zagotowaniu, studzono i dodawano drożdże i całość zlewano do dębowych beczek, gdzie piwo fermentowało. Napój, który powstawał mocno różnił się od trunku obecnie nazywanego piwem. Miał niewielką zawartość alkoholu, a konsystencję gęstszą niż starannie filtrowane dzisiejsze napoje.

Siegburskie dzbany kamionkowe, XV wiek;
być może niektóre służyły do przechowywania lub picia piwa (fot. archiwum MAH)

Średniowieczne naczynia siwione (fot. archiwum MAH)
Produkcja piwa w mieście związana była z odpowiednim rozmieszczeniem budynków słodowni i browaru. Słodownia zazwyczaj wznoszona była na obrzeżach miasta, browar natomiast znajdował się na działkach mieszczańskich, w przypadku miast hanzeatyckich, a więc i Elbląga, za frontowym budynkiem mieszkalnym, czyli na podwórzu. W czasach krzyżackich funkcjonowała w Elblągu słodownia i browar na Podzamczu Północnym, czyli na terenie obecnego Muzeum Archeologiczno-Historycznego. Przypuszcza się, że uruchomienie słodowni miejskich nastąpiło  dopiero po przejęciu terenu zamku krzyżackiego, a raczej tego, co po nim pozostało po buncie elblążan w 1454 roku.

Dawna słodownia, obecnie budynek Podzamcza Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu (fot. archiwum MAH)

Piwo było napojem bardzo odżywczym, kalorycznym i dodającym krzepy. Gdybyśmy mogli przeczytać etykietkę ówczesnego trunku, dowiedzielibyśmy się z niej, że piwo: wzmacnia i rozgrzewa żołądek, działa moczopędnie, zapobiega powstawaniu kamieni nerkowych, łagodzi objawy astmy, poprawia jakość krwi, zwiększa potencję u mężczyzn i łagodzi ból gardła. Podobno korzystnie wpływało także na wygląd i cerę, a wymieszane z masłem uśmierzało ból nóg i ułatwiało zasypianie. Ciekawe jest to, że współczesna medycyna potwierdza niektóre z owych zalet.Jest to zasługa chmielu i jego leczniczych właściwości: bakteriobójczych, moczopędnych, trawiennych, a także uspokajających.
Ważnych informacji na temat m. in. piwa w średniowieczu dostarcza nam Księga Rachunkowa Starego Miasta Elbląga, w której zapisywano wszystkie dochody i wydatki rady miejskiej z lat 1404-1414. Według niej najpopularniejszym piwem było wismarskie, elbląskie i stołowe, które pito zazwyczaj podczas wieczornych, wykwintnych poczęstunków i uczt.


Wiele ważnych informacji zaczerpnęłam z książki naszych muzealnych kolegów: Wiesławy Rynkiewicz-Domino i Tomasza Glinieckiego Browar w Elblągu. Tradycyjnie od 1872 roku, wyd. Uran, Elbląg 2012. Zainteresowanych tematem elbląskiego piwa zapraszam serdecznie do lektury! 

Informacje na temat produkcji piwa oraz jego właściwości pochodzą z publikacji A. Klondera Napoje fermentacyjne w Prusach Królewskich w XVI-XVII wieku. Produkcja, import, konsumpcja, Wrocław 1989.



Naszym wiernym Czytelnikom (i nie tylko)

chcielibyśmy życzyć

zdrowych, spokojnych i bardzo radosnych

Świąt Bożego Narodzenia

oraz

Szczęśliwego Nowego 2014 Roku!


 

Konkurs

$
0
0
W związku z okresem świąteczno-noworocznym chcemy ogłosić dla naszych czytelników konkurs związany z badaniami archeologicznymi na Starym Mieście.
Na podstawie obrazu "Zabawy dziecięce", którego autorem jest Pieter Bruegel (starszy), prosimy o wyszczególnienie zabaw i gier dziecięcych, które mają swoje odpowiedniki w przedmiotach odkrytych właśnie na Starym Mieście w Elblągu.
Znacznie lepszy wizerunek obrazu można znaleźć na stronie Web Galerry of Art

Pieter Bruegel (starszy), "Zabawy dziecięce", 1560 rok,
Źródło: Web Gallery of Art, www.wga.hu

Zwycięzcą konkursu zostanie osoba, która jako pierwsza poda największą liczbę gier i zabaw dziecięcych i przedstawi nam ich zestawienie - widocznych na obrazie i przedmiotów z naszych badań. Odpowiedzi prosimy umieszczać jako komentarze do tego posta.

Jako, że jest to konkurs, przewidzieliśmy również nagrodę. Jest nią książka "Elbląg - życie codzienne w porcie hanzeatyckim".



Kamionki z Waldenburga

$
0
0
W położonym w Saksonii Waldenburgu tradycja wytwarzania naczyń kamionkowych sięga 1. połowy XIV wieku. Warsztaty ceramiczne powstające na tym terenie poddane były wpływom wytwórczości starszych ośrodków z pobliskich terenów Nadrenii i Hesji.
Pierwsze wyroby waldenburskie miały smukły, walcowaty kształt, bez wyodrębnionej i wymodelowanej stopy. Ozdabiano je aplikacjami i ornamentem stempelkowym. Produkcja ta miała jedynie lokalny zasięg.
Zmiany nastąpiły pod koniec XIV stulecia, pod wpływem popularności wyrobów z warsztatów siegburskich. Rozsławione przez holenderską księżniczkę Jacobe smukłe dzbany, na sfalowanej stopie podbiły europejski rynek ceramiki. Garncarze waldenburscy, dostosowali swoją wytwórczość do gustów północnoeuropejskich, rozpoczynając produkcję naczyń bardzo podobnych do kamionek nadreńskich.
Wytwarzano smukłe dzbany o wymodelowanej, charakterystycznie sfalowanej stopie oraz cylindrycznej szyjce, dzbany w typie Jacobakanne oraz mniejsze kubki. Ścianki naczyń są cieńsze niż w wyrobach siegburskich, drobniejsze są także poziome żłobienia zdobiące powierzchnię naczynia. Charakterystyczna, sfalowana stopa wewnątrz jest płaska i ma widoczne ślady odcinania, odwrotnie niż w wyrobach siegburskich. Inny był też jej sposób wykonania. Barwa czerepu, podobnie jak w kamionkach nadreńskich, ma odcienie jasnoszare i brązowe. Brązowe szkliwo jest bardziej błyszczące i często pokrywa całą powierzchnię naczynia.

Porównanie kamionki waldenburskiej (po lewej) i siegburskiej (po prawej) (fot. U. Sieńkowska)

Porównanie kamionki waldenburskiej (po lewej) i siegburskiej (po prawej) (fot. U. Sieńkowska)
Na przełomie XV i XVI wieku na cylindrycznych szyjkach naczyń pojawia się dekoracja z wyobrażeniem twarzy. Dekoracja przedstawiająca twarz brodatego mężczyzny stosowana była już w innych ośrodkach ceramicznych środkowych Niemiec. Wykonywano ją za pomocą stempli i nakładek. W warsztatach waldenburskich nakładano na powierzchnię naczynia paski gliny, a następnie modelowano je ręcznie wg wzorca. Charakterystyczną cechą pojawiającą się na wielu wyrobach było pokrywanie ciemnym szkliwem kulek gliny imitujących gałki oczne.

Dekoracja na naczyniu odnalezionym przy ul. Stary Rynek 28 (fot. U. Sieńkowska)
 Naczynia miały zazwyczaj jedno ucho umiejscowione na przeciw dekoracji. Rzadsze są egzemplarze z dodatkowymi dwoma, mniejszymi uchwytami, umieszczonymi po bokach dekoracji niczym uszy plastycznej twarzy. Na terenie Niemiec odnaleziono egzemplarze ozdobione dodatkowymi małymi uchwytami na brzuścach, na których zawieszano jako ozdoby gliniane kółka. Egzemplarze te datuje na się na XV wiek.
Gotowe wyroby z Waldenburga transportowano najprawdopodobniej Odrą (być może także Łabą) na północ do miast nadmorskich. Jeżeli hipoteza ta jest prawdziwa, Szczecin mógłby pełnić funkcję jednego z głównych centrów redystrybucji tego towaru. Źródła pisane wspominają o zorganizowaniu handlu wytworami kamionkowymi. Transportowano je rzekami, a następnie drogą morską nad Bałtyk. Wyroby nadreńskie spławiano Renem, naczynia z warsztatów dolnosaksońskich Wezerą do Bremy, a następnie przez Cieśniny Duńskie nad Bałtyk. 
Z powodu braku szerszych opracowań tego rodzaju ceramiki, zwłaszcza pochodzącej z badań archeologicznych trudno określić skalę importu waldenburskiej kamionki na tereny południowego wybrzeża Bałtyku i jednoznacznie stwierdzić czy stanowiła ona silną konkurencję dla wyrobów siegburskich.
Z terenów Polski znanych jest kilka przykładów kamionki waldenburskiej z charakterystyczną dekoracją przedstawiającą brodatego mężczyznę. Egzemplarze takie odnaleziono na zamkach w Golczewie i Darłowie oraz we Fromborku, Gdańsku, Kołobrzegu i Elblągu. Wszystkie znaleziska pochodziły z warstw XV-wiecznych. 
W Elblągu odnaleziono kilkanaście przykładów waldenburskiej kamionki wśród dominujących wyrobów siegburskich, jednak tylko dwa egzemplarze z charakterystycznym wizerunkiem brodatej twarzy.

Przykłady kamionek waldenburskich odnalezionych na Starym Mieście w Elblągu (fot. U. Sieńkowska)
Jedno z naczyń odnaleziono w latrynie na ul. Rybackiej 28. Naczynie ma około 29 cm wysokości (średnica stopy: ok. 8,5 cm, średnica wylewu: 5,5 cm), na cylindrycznej szyjce, na przeciw ucha, umieszczona jest dekoracja z przedstawieniem twarzy ze szpiczastą brodą. Na smukłym brzuścu naczynia widoczne są, charakterystyczne dla wyrobów waldenburskich, pionowe wklęśnięcia, nadające przekrojowi brzuśca kształt czterolistnej koniczyny.

Naczynie typu bartmann  [Rybacka 28, Elbląg-Stare Miasto] (fot. U. Sieńkowska)
Drugie naczynie odnaleziono także na ul. Rybackiej, niestety zachowało się tylko do połowy brzuśca. Zachowany fragment wskazuje, że było nieco większe od egzemplarza odnalezionego na ul. Rybackiej 28. Na zachowanym fragmencie brzuśca brak też charakterystycznych wklęśnięć.

Fragment naczynia typu bartmann [ul. Rybacka, Elbląg-Stare Miasto] (fot. U. Sieńkowska)

Badaniami nad kamionką waldenburską w Polsce zajmował się T. Nawrolski oraz M. Rębkowski.



















Piwo w czasach nowożytnych

$
0
0
Ogromne znaczenie dla jakości piwa miała użyta do jego produkcji woda. Jednym z jej źródeł (oprócz wspomnianej w poprzednim poście rzeki Kumieli) była Winnica, skąd drewnianym rurociągiem sprowadzano wodędo centrum Starego Miasta. Studnia, z której czerpano wodę, nazywała się Pfeiffenbrunn i znajdowała się na rogu Starego Rynku i ulicy Rybackiej.To właśnie w tej okolicy znajdowało się najwięcej browarów (ul. Św. Ducha, Wigilijna), choć sieć wodociągów obejmowała całe Stare Miasto i wiele browarów stało przy ul. Tkackiej i Studziennej.

Studnia Pfeiffenbrun (źródło: http://naszelblag.pl/88982,Z-kart-historii-Elblaga-Fontanna-Neptuna.html#axzz2phtGt0i0)
A jakie piwo przygotowywano w Elblągu w czasach nowożytnych? Między innymi produkowano cienkusz, zwany Schenckbier lub Schemperbier. Do Elbląga docierały także piwa z okolicznych miejscowości, np. Malborka, Pasłęka, Tolkmicka; w źródłach wspominane są także piwa bydgoskie i toruńskie. Drogą morską zaś docierały piwa z Wismaru, Hamburga, Lubeki, Kołobrzegu oraz piwa angielskie (te ostatnie związane z siedzibą kantoru Angielskiej Kompanii Wschodniej w latach 1583-1628). W połowie XVI wieku (według relacji Krzysztofa Falcka Pochwała miasta Elbląga) piwo elbląskie było czasami ulepszane (?) suszonymi owocami, podobnie zresztą jak wino. Podobno elbląskie piwa były przyjemne w smaku, a pod względem jakości zajmowały drugie miejsce po Joppenbier z Gdańska.
Z piwa można było przygotować różnego rodzaju potrawy. Szymon Syreniusz (autor wydanego Krakowie w 1613 roku Zielnika Herbarzem z ięzyka Łacińskiego zowią) podaje kilka przepisów, m.in. na polewkę piwną, a dokładniej grzane piwo z pokruszonym chlebem pszennym z kminkiem i "młodym" masłem lub oliwą, takim posiłkiem karmiono również małe dzieci. Innym przysmakiem były żółtka jaj ugotowane w piwie razem z chlebem pszenicznym, które następnie przecierano, dodawano do nich cynamon, szafran i cukier, a na koniec okraszano orzechami i dorzucano świeżego masła. Szczególnie zalecane było piwo pszeniczne jako środek wzmacniający, głównie podczas rekonwalescencji po ciężkich chorobach, piły je także kobiety w połogu i matki karmiące. Piwo stosowano również jako okłady i maści na różne choroby skórne i obrzęki. Odpowiednio uwarzone, z dobrze przygotowanego słodu, najlepiej ze źródlanej wody i odpowiedniej miary chmielu miało mnóstwo zalet. Syreniusz pisał o nim tak:
"piwo dobrze tuczące, krew dobrą czyniące [...] które dzieciom, ludziom młodym przynależyte i zdrowsze są niżeli wina, za których używaniem sporzey rosną, sił dłuższych dostawają, rumieniec i barwę ciała chędogą dają: do lat i starości kwitnącej, czerstwej i długiej bez ułomności i naruszenia zdrowia ich domieszczając".

Kufel kamionkowy, Westerwald, XVIII wiek (fot. archiwum MAH).
Pod koniec XVI wieku Elbląg posiadał dwie słodownie, a około 1620 roku rozpoczęto budowę następnej przy południowym murze obronnym Podzamcza. W XVIII wieku powstała kolejna przy ul. Wapiennej. Według opisów, w suterenach słodowni na Podzamczu znajdowały się zbiorniki na wodę, murowane koryta do moczenia ziarna; na parterze kiełkowały ziarna, a wyżej suszono słód i magazynowano zboże. Ze słodowni korzystali browarnicy zrzeszeni w cechy oraz pozacechowi wytwórcy.
W czasach nowożytnych najpopularniejszymi naczyniami do picia piwa były dzbany, konwie, kubki, puchary, szklanice oraz okrągłe kufle z pokrywkami. Wyjątkowymi naczyniami były tzw. naczynia cechowe, zamawiane przez poszczególne cechy z okazji korporacyjnych świąt i spotkań. Najbardziej okazałe spośród nich były wilkomy, czyli duże puchary z pokrywkami, którymi spełniano toasty, a później zaczęły pełnić funkcję pamiątkowych pucharów z zawieszanymi srebrnymi plakietkami z nazwiskami kolejnych współbraci. Takie naczynia były przechowywane przez bogatsze cechy w swoich gospodach, a nawet we własnych kamienicach. Obecnie niektóre z tych naczyń można oglądać na wystawach w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.

Cynowy wilkom cechu igielników elbląskich, Christoph Wolff, 1. połowa XVIII wieku; fragment wystawy Rzemiosło Elbląskie w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu (źródło: http://www.portel.pl/reportaz.php3?id_fot=64574&id_dz=21&id_fot0=3069&o=0)



Kufel z cynową pokrywką, Westerwald, 1. połowa XVII wieku (fot. archiwum MAH)





Dzban kamionkowy, Westerwald, 1. połowa XVII wieku (fot. archiwum MAH).


Patronem browarników, piwowarów i słodowników w Elblągu był prawdopodobnie św. Mikołaj biskup (również patron kupców, żeglarzy, piekarzy). W północnej Europie w XVI wieku bardzo popularny był Gambrinus, legendarny książę Brabantu, ponoć żyjący w XIII wieku. Znany był ze swoich licznych zwycięstw w turniejach rycerskich, a także z możliwości wlewania w siebie beczek piwa...Przedstawiany był jako otyły rycerz w pełnej zbroi i wieńcu zboża na głowie, który siedzi na beczce piwa, trzymając kufel. Na ul. Św. Ducha 3 możemy do dziś oglądać zwornik portalu kamienicy, który zdobi głowa tego żartobliwego patrona (z 1647 roku).

Głowa Gambrinusa jako zwornik portalu kamienicy przy ul. Św. Ducha 3 w Elblągu, źródło: W. Rynkiewicz-Domino,  T. Gliniecki Browar w Elblągu. Tradycyjnie od 1872 roku, wyd. Uran, Elbląg 2012.

Informacje o piwie pochodzą ze wspomnianej wcześniej książki Wiesławy Rynkiewicz-Domino i Tomasza Glinieckiego Browar w Elblągu. Tradycyjnie od 1872 roku, wyd. Uran, Elbląg 2012.

Rybołówstwo w średniowiecznym Elblągu

$
0
0
Z racji położenia naturalnego Elbląga w czynnościach tych rybołówstwo odgrywało od samego początku dziejów miasta ważną rolę. Wynika to z zachowanych źródeł pisanych i pozyskanych w trakcie wykopalisk. 
Pierwszym, podstawowym dokumentem mówiącym o połowie ryb przez elblążan jest oczywiście przywilej lokacyjny (1246). Stare Miasto Elbląg otrzymało w nim prawo połowu ryb w rzecze Elbląg w obrębie posiadłości miejskich, w jeziorze Drużno i w części Zalewu Wiślanego położonego przy Lanzanii, czyli przy północnej krawędzi Wysoczyzny Elblaskiej. Ograniczeniami w tym prawie były zakazy używania niewodu i stawiania jazów. Prawo połowu ryb otrzymane przez miasto było tzw. wolnym rybołówstwem – czyli bez obowiązku płacenia czynszu. Prawo rybołówcze miały także szpital Św. Ducha, który wydzierżawił je za określony czynsz oraz zakon dominikański. Na początku XIV w. klasztor miał prawo poławiać w Zalewie Wiślanym i w morzu jesiotry i śledzie, ale wyłącznie w strefie należącej do komturstwa elbląskiego. Jedynie Zakon miał prawo połowu w fosie miejskiej. W wyniku nadań poczynionych na rzecz miasta przez króla Kazimierza Jagiellończyka w obrębie posiadłości miejskich znalazły się część Zalewu Wiślanego, jeziora Drużno oraz przepływały większe rzeki – Nogat i Elbląg. Na mocy przywileju z 1457 r. to właśnie Elbląg otrzymał prawa zwierzchnie do Zalewu Wiślanego, a nadzór nad połowem ryb na tym akwenie przejął kierowany przez Radę Miejską Urząd Rybacki. Elblążanie mogli poławiać w Zalewie wszystkie występujące gatunki ryb z wyjątkiem węgorzy włokiem, co zastrzeżone było dla króla, a chcąc taki połów wykonywać, trzeba było wykupić specjalne listy połowowe (listy kajtlowe).
W średniowiecznym Elblągu (podobnie jak w Królewcu) świeże ryby były sprzedawane na wodzie, na tzw. Targu Rybnym, który znajdował się pomiędzy obydwoma mostami łączącymi Stare Miasto z Wyspą Spichrzów. Ryby suszone (tylko one) mogły być sprzedawane poza tym miejscem jedynie na rynku. Targ rybny funkcjonował w Elblągu w środy, piątki, soboty i wszystkie dni postne. Znakiem do jego rozpoczęcia było wywieszenie przez strażnika mostowego flagi zwanej Pannier i dopóki ona wisiała, można było kupować ryby jedynie na własne potrzeby, a zabroniony był handel hurtowy. Prawo zakupu większej ilości ryb przeznaczonej do przetwórstwa i dalszej sprzedaży mieli jedynie członkowie elbląskiego cechu sprzedawców ryb. W Elblągu Targ Rybny funkcjonował w tym samym miejscu do 1945 roku. Niestety, po II wojnie światowej miejsce to przestało pełnić tą funkcję, a dziś jest miejscem spacerowym...


Targ Rybny w Elblągu
(Fot. Archiwum MAH)

Według danych historycznych rybacy elbląscy poławiali głównie jesiotry, łososie, węgorze i minogi”, a ważną rolę w połowach odgrywały także karpie. Obfitowały w tę rybę stawy w pobliżu miasta. Natomiast na podstawie dotychczas wykonanych analiz szczątków kostnych ryb pochodzących z różnych wykopów archeologicznych na Starym Mieście można stwierdzić, że rozkład gatunkowy konsumowanych ryb wyglądał inaczej. Na pierwszym miejscu jest jesiotr zachodni, którego szczątki to 29,04% wszystkich odkrytych; na drugim miejscu jest leszcz – 22,94%; dalej sandacz – 21,58%. Pozostałe gatunki ryb konsumowane (czy również odławiane?) były w znacznie mniejszych ilościach: sum – 8,41%; szczupak – 8,07%; lin – 3,23%; okoń – 1,78%; płoć – 1,19%; dorsz – 1,02%; karp – 0,93%; karaś – 0,51%; karpiowate (cyprinidae) – 0,42%; jaź – 0,42%; ciosa – 0,17%; węgorz – 0,08%; boleń – 0,08%; flądra – 0,08%. 


Handel rybami w Elblągu
(Fot. Archiwum MAH)

Badania szczątków kostnych ryb dostarczają nam informacji o rekonstruowanej długości całkowitej ryb lub wadze poszczególnych egzemplarzy. Na podstawie odkrywanych szczątków jesiotra można stwierdzić, że najczęściej odławiano ryby, których masa ciała wynosiła w granicach 100-150 kg, choć zdarzały się również egzemplarze o wadze 80 kg. Dosyć często odławiano także egzemplarze o masie ciała wynoszącej około 200 kg, a największe osiągały 250-300 kg, wiek zaś największych ryb został określony na około 20 lat. Przy takiej wadze poszczególnych egzemplarzy jest oczywiste, że ryby te były poważnym źródłem białka i tłuszczu, a masa mięsa z nich była relatywnie duża w porównaniu do uzyskiwanej z bydła, świń, owiec i kóz. Jesiotry były bardzo cenioną rybą w średniowieczu bardzo często eksportowaną, m.in. także do Londynu. Jednak odkrywanie dosyć dużej ilości szczątków kostnych tych ryb w różnych częściach miasta (praktycznie na większości badanych parcel) świadczy, że była ona spożywana przez elblążan na znaczną skalę. Poławiane przez elbląskich rybaków leszcze miały najczęściej wagę ciała w granicach 1-2 kg, choć czasami poławiano także egzemplarze mniejsze o wadze poniżej 1 kg. Natomiast największe poławiane leszcze miały wagę 3-4,5 kg i mogły mieć wiek około 12-15 lat. Zrekonstruowana na podstawie zachowanych szczątków kostnych waga poławianych sandaczy najczęściej zawierała się w przedziale 2-5 kg, czasami zdarzały się  ryby poniżej dwóch kilogramów. Dosyć często łowiono także sandacze o wadze 8-10 kg, a największe miały 20kg. Wiek największych sztuk został określony w przedziale 18-20 lat. Sumy, których szczątki kostne zostały odkryte w Elblągu, były najczęściej rybami, których waga ciała wahała się w przedziale 10-20 kg, choć czasami poławiano także znacznie mniejsze sztuki – o wadze 2-3 kg. Dosyć często połowy na ten gatunek ryby doprowadzały do odłowienia egzemplarzy bardzo dużych czy nawet olbrzymich o wadze około 100 kg. Wiek tych największych został określony na 18-20 lat, a nawet 30-33 lata. Wśród szczupaków przeważały ryby o wadze ciała w granicach 2-3 kg, rzadko poniżej tej wagi (najczęściej ok. 1 kg). Bardzo często poławiano osobniki o wadze ciała 4-5 kg, a także 8-10 kg. Wiek największych został określony na około 8-9 lat.
Z ogólnej ilości przebadanych dotychczas próbek szczątków kostnych na szczególne zainteresowanie zasługują dwie z nich. Pierwsza została znaleziona w trakcie badań latryny na posesji przy ul. Rybackiej 33 i zawierała kości prawdopodobnie ssaka morskiego. Druga odkryta została w obrębie kamienicy przy ul. Św. Ducha 45 (obecny numer: 21). Zostały tutaj odkryte w jednym miejscu szczątki kostne następujących gatunków ryb: sandacz, leszcz, szczupak, ciosa. Jest to zestaw gatunkowy, który służył do przygotowania zupy rybnej. W tej samej jednostce stratygraficznej odkryto także ceglane palenisko oraz ślady jego użytkowania w postaci węgli drzewnych i warstwy spalenizny.
W dotychczasowych badaniach wykopaliskowych odkryto kilkaset przedmiotów (lub ich fragmentów), które można wiązać ze średniowiecznym rybołówstwem. Jest to zbiór dosyć liczny jednak dosyć ograniczony pod względem różnorodności. Są to przede wszystkim ciężarki do sieci wykonane z wypalonej masy ceramicznej. Miały one kształt zbliżony do dysku, z otworem umieszczonym centralnie, przez który przewlekano gruby sznur przytwierdzony do dolnej liny sieci. Większość z nich została wykonana przez elbląskiego garncarza i wypalona w odkrytym piecu garncarskimZnacznie mniejszą grupą są ciężarki do sieci wykonane z ołowiu. Zostały one zrobione z fragmentów ołowiu rozklepanego, a następnie zawiniętego prawdopodobnie bezpośrednio na dolnej linie sieci. 


Fragment sieci (XIV w.) z widocznymi ciężarkami ceramicznymi i pływakami
(Fot. Archiwum MAH)


Ołowiane ciężarki do sieci (ok. 1250 r.)
(Fot. Archiwum MAH)

Innymi przedmiotami są pływaki do sieci, wykonywane z kory drzew i niekiedy z drewna. Były robione zapewne we własnym zakresie przez rybaka, a niektóre z nich znaczył swoim (rozpoznawalnym zapewne również dla innych) znakiem własnościowym. Wśród pływaków można wyróżnić kilka grup różniących się pomiędzy sobą kształtem i wielkością. Trudno jest jednak stwierdzić na podstawie dostępnych informacji, czy były wykorzystywane one do ściśle określonych rodzajów sieci, do połowów konkretnych gatunków ryb. Duża ich liczba (podobnie jak ciężarków) została odnaleziona w "chacie poławiacza jesiotrów". 


Pływaki do sieci (XIII w.)
(Fot. Archiwum MAH)


Pływaki do sieci (XIII - XIV w.)
(Fot. Archiwum MAH)

Do wyrobu i naprawy sieci używane były drewniane iglice (kleszczki), których kilka egzemplarzy zostało odnalezionych w warstwach datowanych na XIII - XIV wiek.


Iglica do wyrobu lub naprawiania sieci (XIII/XIV w.)
(Fot. Archiwum MAH)

Z połowami ryb związane są w oczywisty sposób również haczyki, których jak dotychczas odkryto zaledwie dziewięć, wykonane przeważnie z żelaza. Jeden był zrobiony z brązu. Część z nich reprezentuje typ bez żądła, inne są haczykami z żądłem. 

Przy pisaniu wykorzystano analizy szczątków kostnych ryb wykonane przez Jerzego Filuka oraz D. Makowieckiego.
           


Paradise and the Fall - znak pielgrzymi ze sceną grzechu pierworodnego ?

$
0
0
Charakterystycznym zjawiskiem społecznym epoki średniowiecza był zwyczaj pielgrzymowania. Pojawił się wraz z przyjęciem chrześcijaństwa przez Konstantyna Wielkiego. Już w IV wieku n.e. konwencja ta upowszechniła się, czyniąc z miejsc związanych bezpośrednio z historią Jezusa z Nazaretu ośrodki, które dzisiaj określilibyśmy (znacznie upraszczając) mianem turystycznych. W krótkim czasie praktyka ta rozszerzyła się o kulty męczenników oraz świętych. W epoce średniowiecza miejsca pielgrzymek powstały już w całej Europie. Powszechna wiara w orędownictwo świętych sprzyjała lokalnej(?) wytwórczości, która dzięki elementowi wędrówki (nierozerwalnie związanym z pielgrzymowaniem, także w aspekcie metafizycznym) zyskała globalny (w skali tej epoki) zasięg. Śladem tej działalności, jak to często bywa, są przedmioty masowe, łatwo dostępne i najpopularniejsze. Znaleziska archeologiczne w miastach całej Europy tzw. znaków pielgrzymich (ang. pilgrim badges kolekcja znaków pielgrzymich Museum of London ), wyznaczają szlaki tych podróży. 
Prezentowaliśmy już kilkakrotnie znaleziska tej kategorii. Najczęściej przybierały one formę cynowo-ołowianych odznak, przedstawiających wizerunki świętych, wyobrażenia Najświętszej Marii Panny czy sceny figuralne, o charakterze biblijnym oraz symbolicznym. 
Osobliwy przedmiot tego typu odnaleziono podczas badań na podwórzu działki przy ul. Kowalskiej 9, w warstwie próchnicy datowanej na II. połowę XIV wieku. Dotychczas nie udało się odnaleźć analogicznych przedmiotów. Lekka, ażurowa odznaka przedstawia scenę figuralną, ujętą w dwa okręgi, połączone ornamentem roślinnym, w formie ośmiu liści. W środku ukazano, zwrócone ku sobie, dwie postacie w długich szatach, trzymające w wyciągniętych ku górze dłoniach kulisty przedmiot. Dłonie przenikają przedmiot i łączą się ze sobą nad krawędzią okręgu.
Znak pielgrzymi Elbląg Stare Miasto ul. Kowalska 9 [II. poł. XIV w.] (fot. archiwum MAH)
Postać po prawej stronie wyróżniają  długie, opadające na ramiona włosy oraz (może trochę niezgrabne;) smuklejsze rysy twarzy, charakteryzujące się silnie zaznaczonym łukiem brwi, wydłużonym nosem, wyraźniej zaznaczoną linią ust. Lewa strona obiektu jest znacznie bardziej zniszczona, co podkreśla wymienione cechy. Rysy postaci po lewej stronie są mniej charakterystyczne (być może jest to wynik stanu zachowania przedmiotu). Krótsze włosy, delikatniej zaznaczona linia ust i krzywizny brwi, mniejsze oczy i nos.
Sposób przedstawienia sceny nasuwa skojarzenie znanych przedstawień historii grzechu pierworodnego.
Paollo Uccello Creation of Eva and Original Sin [1432-1436] (www.backtoclassics.com)
Sylwetki postaci lekko skłaniają się ku sobie, podobnie jak na fresku Paollo Uccello obrazującym moment zerwania  zakazanego owocu z drzewa poznania. Identyfikowana z mężczyzną postać, przedstawiana po lewej stronie, jest bardziej statyczna, lekko wygina się w stronę towarzyszącej jej osoby. Postać po prawej stronie - utożsamiana z kobietą - wydaje się być dynamiczniejsza, poprzez podkreślenie linii kobiecej sylwetki. Jeśli interpretacja ta jest prawidłowa, odnaleziony w Elblągu zabytek, przedstawia biblijną scenę grzechu pierworodnego. Adam i Ewa sięgają po zakazany owoc, być może symboliczny wydźwięk ma też splecenie ich dłoni. 
Brak egzemplarzy porównawczych utrudnia określenie pochodzenia tego obiektu. Jeden z nielicznych obiektów prawdopodobnie nawiązujący do tej tematyki, znajduje się w kolekcji Artura Forgeaisa (1822-78) we Francji. Obiekt ten (o średnicy 42 mm), datowany na okres XIV-XV wieku, został wydobyty wraz z wieloma innymi, podczas prac pogłębiających koryto Sekwany w XIX-wiecznym Paryżu. Nie łatwa do zinterpretowania scena przedstawia wg dziewiętnastowiecznego archeologa scenę grzechu pierworodnego lub scenę miłosną.  
Plakieta [XIV-XV wiek] Artur Forgeais collection, Paryż (http://www.sixbid.com/browse.html?auction=802&category=17347&lot=791119)

Jan Brueghel Starszy Paradise and the Fall [ok. 1615] (http://www.artbible.info/art/large/575.html)


Uczty bogaczy

$
0
0
Uroczysta konsumpcja w średniowiecznym mieście była formą prezentacji pozycji społecznej danej grupy ludzi, a także jej aspiracji władczych i politycznych. Informacji na temat spożywanych podczas uczt potraw dostarcza księga rachunkowa Starego Miasta Elbląga, w której zapisywano zarówno dochody jak i wydatki rady miejskiej w latach 1404-1414. 
Na podstawie owej księgi można wyróżnić dwa rodzaje wspólnie spożywanych posiłków: collatio czyli wykwintną kolację oraz maltit określający ucztę właściwą. Collatio odbywało się w porze wieczornej (zachowały się rachunki dotyczące zakupu świec) w ratuszu, spożywano wówczas wino (reńskie, z Górnej Nadrenii, austriackie, włoskie, małmazję - wyborne słodkie wino, wyrabiane na południu Europy), owoce (jabłka, jagody), sery, ryby oraz cukry i korzenie (były to prawdopodobnie mieszanki południowych owoców, przypraw korzennych i cukrów). Na podstawie zachowanych rachunków trudne jest określenie ilości wina i przekąsek spożywanych w czasie uczty. Według fragmentarycznych danych udało się określić, że w 1412 roku na dwie rajcowskie kolacje zakupiono 112,5 garnca wina reńskiego (1 garniec to 1 litr). Koszt tego zakupu to 5 grzywien, 20 szkojców i 18 denarów - dla porównania, dzienny zarobek pracownika najemnego wynosił w tym czasie około 40 denarów, co było równowartością 1 garnca wina. Za owoce, sery i ryby zapłacono w 1404 roku 2 i 1/4 grzywny, a w 1407 - 2 i 1/3 grzywny. Na zakup cukrów i korzeni przeznaczonych na 3 kolacje ratuszowe wydano 6 i 3/4 grzywny (1407 rok), zatem z kasy miejskiej wydawano 7-8 grzywien na jedną kolację. Tego typu kolacje nie wyróżniały się obfitością podawanych potraw, a raczej ich ekskluzywny charakter określała jakość trunków i przekąsek.

Szklanica fletowata do picia wina, XV wiek (fot. archiwum MAH)

Misa brązowa do mycia rąk, XIV-XV wiek (fot. archiwum MAH; http://staremiastoelblag-mah.blogspot.com/2012/08/brazowe-misy-do-mycia-rak.html)

Dzban kamionkowy, XIV-XV wiek (fot. archiwum MAH)

Rada elbląska miała trzy stałe terminy, w których jej członkowie korzystali z poczęstunku: Zielone Świątki, św. Jana i święto Wniebowzięcia Najświętszej Marii Panny, poza nimi odbywały się jeszcze kolacje okolicznościowe, np. przy odprawianiu delegatów rady na zjazdy hanzeatyckie lub krajowe, podczas zjazdów delegatów miast pruskich w Elblągu lub z okazji wyboru nowej rady. Niekiedy rajcy elbląscy zapraszali do ratusza wybitnych gości, np. przyjmując nowo wybranego władcę, któremu należało złożyć hołd, goszcząc ich drogim i luksusowym posiłkiem, złożonym m.in. z jesiotra i cukrów, zapijanych winem, miodem i piwem. Przykładem były m.in. kolacje okolicznościowe przy odprawianiu delegatów rady na zjazdy hanzeatyckie lub krajowe, a także zjazdy delegatów miast pruskich.
Wyjątkowo wystawne były uczty wydawane z okazji podejmowania wielkich mistrzów, wymagające odpowiednio kosztownej i uroczystej oprawy. W rachunkach elbląskich zachowały się spisy wydatków związanych z pierwszą wizytą w Elblągu wielkiego mistrza Ulryka von Jungingen. Przyjęcie odbyło się w sukiennicach (a nie jak dotychczas w ratuszu) i serwowano na nim trzy gatunki wina: reńskie, włoskie i krajowe, piwo wismarskie, elbląskie i stołowe, miód oraz mięso: drób, dziczyznę, głównie sarny, niedźwiedzie i pawie, wołowinę, wieprzowinę i baraninę. Ekskluzywność przyjęcia podkreślały także pasztety z małych ptaszków, gęsi faszerowane bigosem i jabłkami, korzenie, przyprawy, rodzynki i cukry. Wśród potraw znalazły się także gruszki i wiśnie oraz masło, ser, jajka i mleko. Spożywano również otręby pszenne, które miały poprawiać trawienie. W trakcie uczty ważne było wnętrze, wcześniej ogrzane i udekorowane m. in. tarczą herbową wielkiego mistrza. Posiłek umilali elbląscy fleciści, gdański puzonista, muzycy dworscy wielkiego mistrza oraz inni grajkowie. Poza tym rajcy uczestniczący w spotkaniu otrzymali w darze flamandzkie sukno, z którego miano przygotować dla nich odpowiednie stroje.
W zależności od proszonych gości, uroczyste kolacje, zmieniały swój charakter i oprawę, dzieląc się na wystawne i wykwintne, wydawane z okazji pierwszego wjazdu nowo wybranego władcy do miasta i składanego mu hołdu oraz te skromniejsze pod względem liczby potraw. Jednak nawet na mniej ekskluzywnych przyjęciach na stołach bogatych zawsze znajdowały się luksusowe napoje: piwo, wino i miód pitny, mięso (drób, dziczyzna, baranina, wieprzowina), ryby (dorsze z Bergen, szczupaki), nabiał, owoce i warzywa oraz crude, czyli pieprz, szafran, goździki, imbir, cukry, rodzynki, gałka muszkatołowa i cynamon, a wszystko w odpowiednio wystawnej oprawie.

Grafika B. Kilińskiego przedstawiająca naczynia średniowieczne pochodzące z badań na Starym Mieście w Elblągu - prawdopodobnie część z nich była elementami zastawy stołowej.

R. Czaja Uczty rady miejskiej w średniowiecznym Elblągu [w:] Archaeologia et historia urbana, red. R.Czaja, G. Nawrolska, M. Rębkowski, J Tandecki, Elbląg 2004, s. 263-267.

Nowe w elbląskim garncarstwie

$
0
0
Naczynia gliniane wypalane w atmosferze redukcyjnej (tzw. siwaki) były jedynym rodzajem wyrobów garncarniach wytwarzanych przez elbląskich garncarzy od powstania miasta do końca XV wieku. W przeciągu tego czasu pewnym zmianom ulegał asortyment wytwarzanych naczyń, a także zmieniały się formy poszczególnych rodzajów naczyń. Praktycznie niezmieniona pozostała technika wytwarzania oraz sposób wypału. W ciągu XIII i na początku XIV wieku można zaobserwować doskonalenie wypału redukcyjnego, a krótko po połowie XIV wieku ukształtował się zestaw naczyń, używanych w elbląskich gospodarstwach aż do schyłku średniowiecza. Ten zestaw to garnki z uchem, garnki bezuche, dzbany, niektóre rodzaje mis, grapeny (nazywane także trójnóżkami). Niektóre z nich używane były w prawie niezmienionej formie już od XIII wieku, inne zaczęto wykorzystywać w elbląskich gospodarstwach dopiero od 2. połowy XIV wieku. Do tych ostatnich należą grapeny, niektóre rodzaje dzbanów czy mis. Ten zestaw naczyń pochodzący z rodzimych garncarni był uzupełniany naczyniami importowanymi z obcych, głównie niemieckich, ośrodków produkcji garncarskiej.




Naczynia średniowieczne ("siwaki"), XIV-XV wiek.
(Fot. Archiwum MAH)


            Zmiany w sposobie wytwarzania i wypalania naczyń nastąpiły w garncarstwie elbląskim w końcowych latach XV lub przełomie XV i XVI wieku i prawdopodobnie przebiegały dosyć szybko. W tym czasie rozpoczęto wytwarzać naczynia wypalane w atmosferze ze swobodnym dopływem powietrza, które na ściankach użytkowych („wewnętrznych) pokrywano szkliwem ołowiowym. Te najstarsze naczynia wykonane w nowej technice formą i kształtami nie różniły się od typowych średniowiecznych „siwaków”. Nieco później, ale jeszcze w 1. połowie XVI wieku elbląscy garncarze robili flasze (o wysokościach od 11,5 do 16,5 cm), które są prawdopodobnie naśladownictwem flasz kamionkowych, produkowanych w Waldenburgu, w Saksonii. 

Flasza, 1. poł. XVI wieku
(Fot. Archiwum MAH)




Garnki i grapen, XV/XVI wiek
(Fot. Archiwum MAH)

            Opanowywanie nowych technik wyrobu naczyń następowało wśród elbląskich garncarzy dosyć szybko i jeszcze przed połową XVI wieku wytwarzali oni naczynia o odmiennych formach, a jakość ich wykonania świadczy o bardzo dobrym opanowaniu, nowych technik garncarskich. Te naczynia możemy już z całą pewnością zaliczyć do okresu nowożytnego.

Pisarze miejscy w Elblągu

$
0
0
Zanim przejdziemy do właściwego posta, miło jest nam poinformować, że jest to nasz setny post (fanfary!sztuczne ognie!konfetti!), a nasza archeologiczno-blogerska inicjatywa trwa już dwa lata! Cieszymy się bardzo i dziękujemy Naszym Czytelnikom, bez Was nasze działania nie miałyby sensu. Dziękujemy! :)  

Jednym z najważniejszych zawodów dla życia społecznego w mieście był zawód pisarza miejskiego. Choć źródła poświadczają tą funkcję dopiero od XIV wieku, można sądzić, że stanowiska te powstawały już wcześniej, być może zaraz po lokacji miast. Początkowo rekrutowano ich ze stanu duchownego, ale od połowy XIV wieku były to już najczęściej osoby świeckie. Pisarz musiał być osobą wykształconą. Wymagano od niego znajomości łaciny, języka niemieckiego, prawa magdeburskiego, lubeckiego i chełmińskiego oraz zasad rachunkowości. Zazwyczaj byli to absolwenci szkół miejskich, katedralnych, zakonnych oraz absolwenci uniwersytetów. Jako przedstawiciel zawodu cieszącego się dużym zaufaniem społecznym, kandydat na miejskiego pisarza musiał posiadać określone cechy charakteru. Jedne ze źródeł wskazują, że pisarz powinien być „daleki od swarów sąsiedzkich i zawiści, nieczuły na pochlebstwa, stroniący od kielicha, niestronniczy, nieprzekupny i nie zdradzający tajemnic urzędowych”.  
Pisarze miejscy uczestniczyli w obradach Rady, z których sporządzali protokoły. Do ich obowiązków należało prowadzenie ksiąg miejskich, redagowanie uchwał i zarządzeń miejskich, prowadzenie korespondencji i archiwizacja dokumentów. Pełnili też funkcje typowo notarialne: sporządzali dokumenty sądowe (w Elblągu, w którym obowiązywało prawo lubeckie, od 2. połowy XIV wieku funkcje pisarza rady i pisarza sądowego były rozdzielone) oraz umowy.
Oprócz funkcji urzędowych pisarze miejscy pełnili też funkcje reprezentacyjne: uczestniczyli w oficjalnych delegacjach na zjazdy stanów i miast, pełnili rolę posłańców i brali udział w misjach dyplomatycznych. Ich rola podczas takich misji zmieniła się od 1418 roku, kiedy na zjeździe hanzeatyckim uchwalono, że posłami na te zgromadzenia powinni być jedynie członkowie rady, a pisarze mogą im jedynie towarzyszyć, a nie samodzielnie reprezentować miasto.
Z racji pełnienia tak ważnej publicznej funkcji, do pracy wykonywanej przez pisarza przykładano dużą wagę. Przed przyjęciem urzędu należało złożyć odpowiednią przysięgę, w której pisarz przysięgał przed Bogiem, racjami i całym miastem wierność, sumienność i dyskrecję. Za zaniedbania i oszustwa groziły surowe kary. Wystawienie wadliwego dokumentu groziło obcięciem dłoni, a jego sfałszowanie mogło się skończyć nawet śmiercią.
Wynagrodzenie za swoją pracę otrzymywali od miasta oraz zaangażowanych stron. Wartość tych zarobków jest trudna do określenia, gdyż obok stałej pensji pisarze otrzymywali dodatkowe dochody za konkretne usługi kancelaryjne oraz dodatki w naturze (wino, sukno na ubrania – wszak pisarz jako reprezentant miasta musiał godnie wyglądać). I połowie XV wieku dwaj pisarze Starego Miasta Elbląga otrzymywali pensje wysokości 12 grzywien rocznie. Kwotę tą wypłacano w dwóch ratach, zwykle połowę na Wielkanoc, a resztę w dniu Św. Michała. Dochody te uzupełniano niewielkimi napiwkami. Pisarzowi przysługiwało też bezpłatne mieszkanie w budynkach będących własnością miasta, określane w źródłach jako Dom Pisarza Miejskiego. W Elblągu dom ten znajdował się na ul. Rzeźnickiej 19, niestety podczas prac wykopaliskowych nie natrafiono na znaleziska związane bezpośrednio z jego warsztatem. Często, co bardziej przedsiębiorczy pisarze, próbowali powiększać swój majątek parając się dodatkowymi zajęciami takimi jak handel, lichwa lub transakcje nieruchomościami.

Dom Pisarza Miejskiego odkryty podczas prac archeologicznych, ul. Rzeźnicka 19 (fot. Archiwum MAH)
Źródła wymieniają z imienia pisarzy Starego Miasta Elbląga. Pierwszym z nich był, określany w źródłach jako scriptor civitas, niejaki Jan (Johannes), następnie Konrad Vbiliser (występujący w przekazach od 1330 roku), Ludeco (identyfikowany jako Ludeko Wynscriber występujący w 1353 roku w księgach łąkowych miasta), Hermann, Hildebrand (o którym wiadomo jedynie, że był właścicielem budy i ogrodu), Tilo (trudniący się jednocześnie zakupem czynszów, w latach 1350-68 pełnił funkcję pisarza w Starym Mieście Elblągu, a następnie od 1369-72 w Toruniu), Bernardus, Jacobus (prawdopodobnie pisarz elbląski Jakub Molhausen), Henricus, Johannes i Bartholomeus (wymieniani w Nowej księdze rachunkowej, przez pewien czas sprawowali urząd jednocześnie) oraz Wilhelm Merchan (sprawujący urząd od 1421 roku). Źródła wymieniają też pisarzy Nowego Miasta Elbląga: Jana (1357), Mikołaja Frise (1372), Wawrzyńca (1420), Jana Waldenburga (1430), Jana Zebenecke (1438) i Mikołaja Suberga (1456).

"Zbawienna" rtęć

$
0
0
Wspominałam w jednym z pierwszych postów o dawnych medykamentach, które zostały znalezione w trakcie wykopalisk na elbląskiej starówce. Spośród kilkunastu bliżej nieokreślonych substancji zachowanych w naczyniach aptecznych, od razu udało się zidentyfikować rtęć ze względu na jej charakterystyczny wygląd (inne wymagały bardziej zaawansowanych analiz). Ponieważ znaleziono ją w miejscu dawnej apteki Pod Czarnym Orłem, znajdującej się przy Starym Rynku 16 (https://www.blogger.com/blogger.g?blogID=4594691798407127349#editor/target=post;postID=4436842007097099914;onPublishedMenu=allposts;onClosedMenu=allposts;postNum=2;src=link),zaczęliśmy przypuszczać, że wspomniana substancja mogła służyć jako lek.


Buteleczka z rtęcią, znaleziona w wykopie pomiędzy ulicami: Stary Rynek – Bednarska – Rybacka – Ścieżka Kościelna; badania były prowadzone w latach 1989-1991 (fot. archiwum MAH).

Wiadomo, że rtęć traktowana była jako środek leczniczy od XVI wieku. Została zastosowana przez Paracelsusa, który jako pierwszy wprowadził do medycyny chemię, a ściślej nieorganiczne związki chemiczne, jak np. sole rtęci (również sole ołowiu, żelaza i siarczan miedzi), będące skutecznym środkiem do walki z kiłą szerzącą się w Europie w 1.połowie XVI wieku. Po nim Van Helmont polecił używanie merkuriusza na bazie soli rtęci, czyli preparatu w formie maści do wcierania.
Potwierdzeniem używania tego środka na naszych terenach może być jeden z rozdziałów gdańskiej taksy aptekarskiej wydanej przez Radę Miasta 30 lipca 1668 roku, w którym wymienia się metale i minerały wydobywane z ziemi, m. in. miedź, rtęć, kredę i gips (Drygas 1983, s. 139, 141, za: Designatio et Valor omnium materialium ).



Leczenie kiły rtęcią (źródło: internet)

Choroby weneryczne, ogólnie nazywane "wielką ospą" były nie raz traktowane jako zwykła przygoda, cena, jaką płaciło się za rozwiązłość. Uważał tak m.in. żyjący w XVIII wieku paryski czeladnik Jacques Menetra w swoim Journal'u. Autor dziennika przyznał się do kilkunastu przypadków oczywistej rzeżączki, którą nabył podczas licznych przygód w Paryżu oraz w innych miejscach Francji. Wiadomo, że leczył się za każdym razem, stosując rozmaite leki, zawierające jako podstawę właśnie rtęć. Zalety leczenia rtęcią podkreślał Jean Astruc w swoim dziele Traitédes maladies vénériennes (1756), w czym zgadzał się z Paracelsusem i Van Helmontem. Uważał, że "rtęć i preparaty rtęciowe są jedynym lekiem zdolnym całkowicie zniszczyć przymiot, byle tylko stosować go z ostrożnością". Rtęć podawano doustnie pod postacią kalomelu (chlorek rtęci, w postaci białego proszku) lub słodkiego sublimatu (podchlorek rtęci), a także wcierano w skórę. Powszechnie stosowana była tzw. maść neapolitańska, którą wcierało się w całe ciało pacjenta, a następnie owijano go kołdrą i pozostawiono na 24 godziny. W czasie leczenia u pacjenta występował obfity ślinotok, nawet do kilku litrów śliny. Po kolejnym wcieraniu maści i ponownym ślinieniu, pojawiała się biegunka i obfite oddawanie moczu. Kuracja ta była bardzo nieprzyjemna dla chorego, tym bardziej, że przeprowadzano ją w specjalnym pomieszczeniu bez okien, o ścianach nasyconych rtęcią. 
Podobne, lecznicze właściwości miał odwar lub guma z drzewa gwajakowego, która również znalazła się wśród zachowanych substancji leczniczych.

XVI-wieczna rycina, na której przedstawiono leczenie chorego na kiłę za pomocą nalewki wytwarzanej z kory drzewa gwajakowego. Uważano, że jeśli plaga pochodzi z Ameryki, to może pokonać ją pochodząca stamtąd roślina
(źródło: internet)

Żywica gwajakowa, znaleziona w miejscu dawnej apteki przy ulicy Stary Rynek w Elblągu.

Pomimo tego, że lekarze zdawali sobie sprawę z trujących właściwości rtęci, to dopiero na początku XX wieku zastosowano salwarsan, którego nazwa pochodzi od łacińskiego słowa zbawiciel- jest to związek chemiczny z zawartością arsenu i pierwszy skuteczny lek na kiłę,  zastosowany przez Paula Ehrlicha w 1909 roku.




Literatura: 
A. Drygas Aptekarstwo gdańskie 1399-1939, Wrocław, Warszawa, Kraków, Gdańsk, Łódź, 1983.
 Jakub Fonferek Wykrywanie i oznaczanie wybranych zbiorów pochodzących ze stanowisk archeologicznych Starego Miasta w Elblągu, odnalezionych w miejscu dawnej apteki, praca magisterska napisana pod kierunkiem dr hab. P. Kowalskiego, Katedra i Zakład Chemii Farmaceutycznej, Gdański Uniwersytet Medyczny, Gdańsk (mps), 2010.
 F. Lebrun Jak dawniej leczono. Lekarze, święci, czarodzieje w XVII i XVIII wieku, Warszawa, 1997.
http://wyborcza.pl/alehistoria/1,128609,12443612,Choroba_neapolitanska__francuska____Kila_po_prostu.html

Ratusz Starego Miasta, cz.1. - początki

$
0
0
Wieki XIII i XIV były okresem największego znaczenia Elbląga i stuleciami jego bardzo szybkiego rozwoju gospodarczego. Miasto utrzymywało bardzo intensywne kontakty handlowe z cała ówczesną Europą, o czym świadczą zachowane źródła pisane i odkryte świadectwa archeologiczne. Elbląski port był w tym czasie najważniejszym i największym portem państwa krzyżackiego, a miasto odgrywało, wśród miast pruskich, czołową rolę w Związku Miast Hanzeatyckich.

Stare Miasto na pocz. XV w. - rekonstrukcja
(Źródło: M. Marcinkowski, W. Rynkiewicz-Domino, Ratusz...)

Bardzo charakterystycznym elementem średniowiecznego układu przestrzennego Elbląga jest brak wyraźnie wyodrębnionego placu rynkowego, a w trakcie badań archeologicznych odkryto już w najstarszych XIII-wiecznych nawarstwieniach relikty drewnianych budynków wzdłuż ulicy Stary Rynek i elementy jej drewnianej nawierzchni. Zostały one datowane metodą dendroarcheologiczną na 1. połowę tego stulecia. Wiele wskazuje na to, że już w momencie lokacji Elbląga pod zabudowę municypalną (związaną z zarządzaniem miasta) przeznaczono teren naprzeciwko kościoła św. Mikołaja, w zachodniej części kwartału pomiędzy ulicami Kowalską i Rzeźnicką. Na tym terenie powstał z czasem cały kompleks budynków o specjalistycznym przeznaczeniu, ułatwiających kontrolę miasta nad handlem i produkcją rzemieślniczą, administrację majątkiem komunalnym, prowadzenie i archiwizację dokumentów (korespondencja, przywileje i nadania, dokumentacja spraw lokalnych, kontakty z innymi miastami, polityka państwowa). Tak ukształtowany ostatecznie na początku XV wieku kompleks ratuszowy przetrwał w swoim zasadniczym kształcie aż do pożaru w 1777 roku, który doprowadził do jego zniszczenia.

Teren kwartału ratuszowego w pocz. lat 80. XX w.
(Fot. Archiwum MAH)

            Do niedawna nasza wiedza na temat kompleksu ratuszowego, oparta na bardzo skromnie zachowanych źródłach pisanych i ikonograficznych była bardzo ograniczona. Przeprowadzone w latach 1989, 1993-94 badania archeologiczne pozwoliły na lepsze poznanie początków i rozwoju tego najważniejszego miejskiego budynku.

Kwartał ratuszowy w trakcie badań archeologicznych
(Fot. Archiwum MAH)

            Po założeniu Elbląga władze nad miastem i funkcje sądownicze sprawował sołtys (urząd był dziedziczny) ustanowiony przez Zakon Krzyżacki. Początkowo funkcjonowało również zgromadzenie ogólne mieszczan zwoływane przez sołtysa, a stopniowo na coraz większym znaczeniu zyskiwała rada miejska, która od XIV wieku faktycznie rządziła miastem. Jej posiedzenia początkowo odbywały się pod przewodnictwem sołtysa, zapewne w jego domu. Jednak rosnące znaczenie rady wymagało posiadania osobnego budynku – ratusza ( niem. Rathaus, czyli dom rady). W trakcie prowadzonych prac wykopaliskowych, naprzeciw kościoła, odkryto zachowane pozostałości najstarszego budynku ratuszowego, postawionego jeszcze przed pożarem miasta w 1288 roku. Ten najstarszy „dom rady” miał w rzucie kształt kwadratu, jego ściany miały 14 m długości, a odkryty fundament kamienny prawie 2 m szerokości. Wyższe kondygnacje miały zapewne ściany wykonane z cegieł, a budynek mógł mieć kształt wieży. 

Fundament kamienny najstarszego budynku elbląskiego ratusza, przed 1288 r.
(Fot. Archiwum MAH)

Była to jedna z pierwszych w mieście budowli murowanych. Późniejsze zmiany w zabudowie tej części kwartału ratuszowego spowodowały, że trudno coś więcej stwierdzić na jej temat. Wiadomo, że z całą pewnością ten pierwszy budynek ratuszowy przetrwał pożar miasta w 1288 roku. To tragiczne wydarzenie w dziejach Elbląga miało również doniosłe znaczenie dla jego dalszego kształtu. Po tym wydarzeniu, zapewne dla poprawy bezpieczeństwa, a także z powodu znakomitej koniunktury miasta, zaczęto wznosić ceglane kamienice mieszczańskie, dokończono budowę murowanych fortyfikacji miejskich, kontynuowano kolejne etapy wznoszenia kościoła św. Mikołaja, kompleksu klasztoru dominikańskiego i zespołu szpitala św. Ducha (najważniejszego i największego w państwie krzyżackim).
Modernizacji i rozbudowie poddano także siedzibę władz miejskich. Ale o tym będzie można przeczytać w kolejnych postach…

Tekst powstał na podstawie:
M. Marcinkowski, W. Rynkiewicz-Domino, Ratusz staromiejski w Elblągu, Elbląg 2011.
Do nabycia w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.

Marmurki, szklane kulki..

$
0
0
Gliniane, kamienne i szklane kulki odnaleziono na stanowiskach archeologicznych prawie wszystkich wielkich cywilizacji. Niepozorne, niewielkie przedmioty służyły najczęściej zabawie, choć nie można wykluczyć możliwości wykorzystaniach ich w rytuałach czy sztuce militarnej jako pociski. W starożytnym Rzymie wręczano szklane kulki w formie prezentu z okazji Saturnaliów. O grze w kulki wspomina też rzymski poeta Owidiusz. W okresie średniowiecza i nowożytności zabawki te nie straciły na popularności. Największymi centrami wytwórczości była Wenecja, a następnie tereny Niemiec.
David Wilkie Boys playing Marbles 1805-1841 (źródło: http://www.nationaltrustcollections.org.uk)
Najstarszy opis średniowiecznej gry w "szybkie kulki" odnaleziono w XV-wiecznym niemieckim rękopisie. Przedstawiono ją jako jedną z głównych zabaw chłopięcych, zapowiadająca nadejście wiosny, gdyż wymagała gry na twardym, ubitym podłożu. Podobnie jak w przypadku kart do gry, sposobów rozgrywki było wiele: kulkami w odpowiednich kolorach należało trafić w niewielkie, wykopane w ziemi dołki lub ustawiano z nich wielkie piramidki, które należało rozbić, trafiając jedną z kulek.
Fragment obrazu Petera Bruegela Walka karnawału z postem (1559) 

Fragment obrazu Petera Bruegla Zabawy dziecięce (1560)
Na terenie Starego Miasta w Elblągu odnaleziono 8 kulek szklanych z epoki średniowiecza i aż 44 kulki nowożytne. Kulki średniowieczne są niewielkie, ich średnica waha się od 1 do 2 cm. Jedna jest żółta, pozostałe jasnozielone. Egzemplarze nowożytne mają większą gamę kolorów i są wielkości od 0,7 do 1,4 cm. Kulki gliniane mają różne odcienie barwy osiągniętej podczas wypału. Obiekty średniowieczne mają średnice ok. 1,7 cm, natomiast nowożytne od 1,1 do 1,8 cm. Wyjątkowym znaleziskiem jest kulka wykonana z wapienia. Została odkryta w dwóch fragmentach. Jej powierzchnię pokrywa dekoracja w postaci dwóch, prostopadłych względem siebie, potrójnych zielonych i jasnobrązowych kręgów. Jej średnica wynosi 1,8 cm. Podobną kulkę, zdobioną różnokolorowymi kręgami, znaleziono w Niemczy.

Średniowieczne i nowożytne kulki do gry odnalezione podczas badań na Starym Mieście w Elblągu (fot. archiwum MAH)

Gra w kulki była i nadal jest popularna we Francji. Jedna z nich petanque jest bardzo podobna do gry w boule. W środku narysowanego na ziemi okręgu ustawia się największą kulkę, następnie zawodnicy pstrykając lub rzucając starają się umieścić jak najbliżej niej swoje kulki. Dozwolone jest także wybijanie kulek innych graczy. W innej  grze le pot chodzi o umieszczenie jak największej ilość własnych kulek w dołku, poprzez popychanie lub pstrykanie. Cel ten często osiąga się uderzając kulką w inna kulkę. W okolicach Genewy i Neuchâtel popularna jest gra zwana la carré. Gracze ustawiają na przeciw siebie swoje kulki w narysowanym na ziemi kwadracie. Po kolei celują kulkami w kulki przeciwnika, starając się wybić je poza pole kwadratu. Gra w kulki znana jest też w innych krajach Europy. W Anglii nazywana jest marbles, w Holandii knikkers, a w Niemczech Murmelspiel, skąd najprawdopodobniej wzięła się polska nazwa Marmurki. 
Fragment obrazu Petera Bruegla
  Zabawy dziecięce (1560)
Zasady gry w kulki od wieków przekazywane są młodszym pokoleniom przez starsze rodzeństwo i kolegów. Ustny sposób przekazu i różnorodność reguł wymagają wcześniejszego ustalenia zasad, aby gra mogła się rozpocząć. Obserwując dzieci grające w kulki Jean Piaget, szwajcarski psycholog żyjący na przełomie XIX/XX wieku, zauważył podobieństwo mechanizmu przekazu reguł gry do mechanizmu rozwoju języka. Na grze w kulki oparł analizę kształtowania się pojęcia zasady w psychice dziecka. 
Gra w kulki zapewniała też rywalizację poza właściwą grą, wyrażaną w ilości, jakości i kolorze posiadanych kulek. Parametry te określały ich wartość, a same kulki były częstym przedmiotem wymiany. Dzieci przechowywały swoje "skarby" w drewnianych pudełkach lub sakiewkach. Gra ta udzielała się nie tylko dzieciom, ale też dorosłym - stając się grą hazardową. Na przestrzeni średniowiecza i czasów nowożytnych często zakazywano jej, jak wielu gier hazardowych. Zakazy te były oczywiście nagminnie łamane. Lubecus, kronikarz z Getyngi, w kronice z początku XVI wieku wspomina o dwóch graczach w kule śmiertelnie rażonych piorunem  na kościelnej wieży. 




Przy pisaniu posta skorzystałam m.in. z opracowania K. Domagalskiej Zabawki dziecięce z badań archeologicznych na Starym Mieście w Elblągu 

Koronki i klocki

$
0
0
Dzisiejszy post będzie o koronkarstwie klockowym, czyli o tworzeniu jednego z typów koronki przy pomocy podłużnych szpulek, zazwyczaj drewnianych, określanych klockami. Polega to na przeplataniu w grupach po cztery wielu nici nawiniętych na klocki. W ten sposób powstaje tzw. płócienko, które tworzy formy ornamentu i różne rodzaje siateczek w tle oraz wypełnieniach motywów. Podczas tworzenia koronka umieszczana jest na specjalnej poduszce z przygotowanym na niej wzorem.

Tworzenie koronki klockowej (źródło: http://wiano.eu/article/597 - na tej stronie można również zobaczyć krótki film z pokazu wykonywania takiej koronki)
Koronkarstwo jest działem wytwórczości tekstylnej mającej swoje początki u zarania epoki nowożytnej. Koronki możemy podzielić na kilka typów, które różni od siebie technika wykonania - mamy więc koronki igłowe i koronki klockowe. Przypuszcza się, że pierwsze koronki klockowe wyrabiano pod koniec XV wieku, a na pewno powstawały na początku XVI stulecia. Ich ojczyzną są Włochy, skąd umiejętność ich wykonywania rozprzestrzeniła się na całą Europę.

W elbląskim materiale archeologicznym posiadamy dwa fragmenty takich koronek oraz cztery klocki, służące do ich wytwarzania, które zostały znalezione na ulicy Kowalskiej, Garbary, Bednarskiej, Rybackiej i Stary Rynek.
Pierwsza koronka, datowana na XVII-XVIII wiek, została wykonana z jedwabiu i zachowała się fragmentarycznie, ma prostą krawędź ozdobioną pętelkami (pikotami). Tło miało dwa rodzaje wypełnienia: torchon - odmiana tła, która różni się od klasycznej wersji zwiększoną liczbą przeplotów  krzyżujących się nici; drugi motyw to gwiazdki z dziurką pośrodku, jednak jest on trudny do zidentyfikowania. Być może pochodzi ona z terenów Flandrii lub Niderlandów, choć istnieje też przypuszczenie, że jest to wyrób miejscowy wykonany na podstawie zagranicznych wzorców (fragment koronki został znaleziony w latrynie razem z jednym z klocków).

Koronka jedwabna, wymiary: 27,5 x 4 cm (fot. A. Rybarczyk)
Drugą koronkę datuje się na XVI-XVII wiek. Została wykonana z nici metalowej, poprzez umieszczenie metalowego oplotu na jedwabnym rdzeniu. Pierwotnie oplot był najprawdopodobniej srebrny lub pozłacany. Ten wzór koronki, w porównaniu z poprzednim, jest mniej skomplikowany i dominuje w nim płócienko. Do jej wykonania użyto tylko kilka klocków. Przypuszczalnie jest to wyrób miejscowy - koronki wykonane z nici metalowych były popularną ozdobą stroju narodowego w Rzeczpospolitej, a tego typu wyroby powstawały w cechach pasamonicznych.

Koronka z nici metalowej, wymiary: 58 x 1,6 cm (fot. A. Rybarczyk)
Nasze znaleziska zostały odkryte w latrynach, a nie, jak to zazwyczaj bywa w przypadku tego typu zabytków, w pochówkach, np. kryptach - choć nie są może unikatowe same w sobie, zaskakują właśnie miejscem znalezienia, ale może w przypadku Elbląga nie powinno to dziwić...


Koronczarka Jan Vermeer van Delft (1632-1675)(źródło: internet)
Koronczarka Pieter Jacobsch Duyfhuysen (1608-1677)
Oprócz koronek odkryto także narzędzia służące do ich wykonywania, czyli klocki - zresztą od tych przedmiotów pochodzi nazwa tego typu koronek. Są to specjalnego rodzaju szpulki zaopatrzone w uchwyt (rączkę), które pozwalały uniknąć poplątania nici (tak by się zdarzyło, gdyby nie były nawinięte na szpulkę). Mają od kilku do kilkunastu centymetrów długości, z reguły są toczone, a wykonywało się je z różnych surowców, najczęściej drewna drzew owocowych, buczyny, a także drzew egzotycznych (palisander, bukszpan).
Każdy klocek składa się ze szpulki i rączki; szpulka składa się z szyjki, którą od góry ogranicza główka, a od dołu kołnierz. Wyróżnia się dwa typy klocków: kontynentalne (mają rączki o kształcie bańkowatym, a częścią ich trzonka jest brzusiec) i angielskie (są smukłe, a ich rączka składa się z trzonka bez wyodrębnionego brzuśca).
W Elblągu znaleziono 4 klocki - 3 całe i 1 fragment. Pierwszy z nich (XVII-XVIII wiek) wykonany jest z jasnego drewna, a swoim kształtem przypomina te, przedstawiane w literaturze jako charakterystyczne dla belgijskiego ośrodka koronczarskiego Mechelen. Drugi z nich (ogólnie określono go na nowożytny) jest wyrobem rogowym i przypuszczalnie jest również związany z terenami dzisiejszej Belgii. Kolejny klocek (XVII-XVIII wiek) został wykonany z drewna egzotycznego, jest to prawdopodobnie palisander, zwany też drzewem różanym - zabytek pochodzi z tego samego miejsca, co jedwabna koronka.

Klocki do wyrobu koronek: a). drewniany b). rogowy c). z drewna egzotycznego (fot. A. Rybarczyk)

Klocek drewniany z metalowym obciążnikiem (fot. A. Rybarczyk)
Ostatni z nich posiada metalowy obciążnik (być może jest to ołów lub jego stop z cyną) - ciężar i długość szyjki tego klocka mogą wskazywać, że był on przeznaczony do pracy z grubszymi nićmi, np. z metalowym oplotem. Jest on datowany na koniec XV lub początek XVI wieku i jest zabytkiem bardzo ciekawym ze względu na konstrukcję i wczesne, jak na tego typu narzędzia, datowanie. Co więcej, wspomniany przedmiot mógł być prototypem klocków do wytwarzania koronek lub używano go do splatania sznurków.

Więcej o wspomnianych zabytkach można przeczytać w artykule Anny Rybarczyk O koronkach klockowych i klockach do ich wyrobu na przykładzie znalezisk archeologicznych z nowożytnego Elbląga [w:] Kwartalnik Historii Kultury Materialnej nr 4/2012, s.617-626.

Mennica elbląska

$
0
0
Autorka posta: Małgorzata Gizińska

Mennica w Elblągu rozpoczęła działalność w czasach krzyżackich, o czym świadczą pośrednio źródła pisane, powołujące się na elbląskie monety lub wymieniające działających tu mincerzy. Warsztat menniczy czynny był na pewno w latach 1251-1351, a być może już od momentu nadania miastu praw miejskich przez Wielkiego Mistrza Henryka von Hohenlohe. Przywilej lokacyjny z 10 kwietnia 1246 roku gwarantował wprowadzenie na rynek elbląski pieniądza o takiej samej stopie menniczej jak w ziemi chełmińskiej. Faktu tego nie można jednak interpretować jako nadania uprawnień menniczych miastu, ponieważ Zakon we wcześniejszym przywileju chełmińskim z roku 1233 zagwarantował sobie wyłączność w tym względzie. Było to jedynie prawo założenia przez Zakon mennicy zlokalizowanej w Elblągu, choć elblążanie mogli go jednak zinterpretować inaczej. Świadczyć o tym mogą ich późniejsze starania u poszczególnych królów polskich o pozwolenie na bicie monet i powoływanie się przy tym na rzekomo istniejący już krzyżacki przywilej menniczy. W mennicy zakonnej w Elblągu, usytuowanej początkowo najprawdopodobniej na zamku a później na Starym Mieście przy Targu Chlebowym (pomiędzy ulicą Mostową i Św. Ducha), wybijano jednostronne fenigi guziczkowe oraz być może przez krótki okres także szelągi.

Fenigi krzyżacki (typ brakteatowy)
z krzyżem równoramiennym, XIII/XIV w.
(Fot. Archiwum MAH)

Elbląg jako miasto podjął działalność menniczą w okresie wojny trzynastoletniej, bijąc po 1457 roku - na pokrycie kosztów wojennych - monety z godłem i imieniem króla polskiego Kazimierza Jagiellończyka oraz z herbem miejskim. Podstawę prawną bicia srebrnych brakteatów i szelągów stanowił przywilej inkorporacyjny z 1454 roku, nadany jednak nie poszczególnym miastom pruskim, lecz Stanom Pruskim i to jedynie na czas wojny, z przeznaczeniem na cele wojenne. W wielkim przywileju dla Elbląga, wystawionym w Malborku w dniu 24 sierpnia 1457 roku znajduje się jedynie ogólne potwierdzenie dawnych przywilejów, nie ma natomiast żadnej wzmianki o prawie menniczym. Wobec nie zachowania się dokumentu, na który powoływali się elblążanie - zdając sobie doskonale sprawę, z ważności posiadania własnej monety - trudno powiedzieć, czy mógł istnieć wcześniejszy przywilej krzyżacki, zatwierdzony tylko przez króla wraz z innymi posiadanymi przez Elbląg.

Fenig (typ brakteatowy)
Kazimierza Jagiellończyka, l. 1454 -1492 (?)
(Fot. Archiwum MAH)

Od tego momentu Elbląg prowadził działalność menniczą aż do 1763 roku, często jednak z wieloletnimi przerwami. Władze miasta starały się uzyskać potwierdzenie nadanego rzekomo w 1246 roku prawa menniczego u każdego z kolejnych panujących – otrzymując zazwyczaj generalne konfirmacje dawnych przywilejów bez przytaczania ich treści, bądź zezwolenia na bicie tylko określonego rodzaju monet. Jedynie w okresie okupacji szwedzkiej uzyskano od Gustawa Adolfa w lipcu 1627 roku upragniony przywilej menniczy na bicie monet wszelkiego rodzaju.

Szeląg Gustawa Adolfa, 1633
(Fot. Archiwum MAH)


W czasie panowania ostatniego króla polskiego Stanisława Augusta Poniatowskiego, w związku z przygotowywaną w kraju reformą monetarną, miasta Prus Królewskich stanęły przed koniecznością udowodnienia oryginalnymi przywilejami posiadania swoich praw menniczych. Po kilku nieudanych próbach przeciwstawienia się, zmuszone były uznać nowo wprowadzoną monetę warszawską i zrezygnować z emisji własnego pieniądza. Po przejściu w 1772 r. pod panowanie Prus Elbląg nie wspominał już o jakichkolwiek przywilejach menniczych, Na taką formę samodzielności gospodarczej i politycznej, w silnie scentralizowanym państwie pruskim, nie miał z pewnością szans. Znane z początku XX wieku monety i banknoty z herbem miasta to pieniądz o znaczeniu jedynie lokalnym, o charakterze zastępczego środka płatniczego.

Szóstak Zygmunta I Starego, 1536
(Fot. Archiwum MAH)


Trojak Augusta III, 1763 r.
(Fot. Archiwum MAH)


Trwająca ponad pięćset lat działalność mennicy miejskiej w Elblągu, chociaż oparta nie zawsze o pewne podstawy prawne, pozostawiła wspaniałą spuściznę monet, w większości niezwykle rzadko występujących na rynku numizmatycznym.

Dwudukat Michała Korybuta, 1672
(Fot. Archiwum MAH)



Ratusz Starego Miasta, cz. 2 - średniowieczna rozbudowa

$
0
0
Do rozbudowy i przebudowy elbląskiego ratusza przystąpiono najpóźniej około 1300 roku. Dynamicznie rozwijający się Elbląg, będący wtedy jeszcze największym portem państwa zakonnego i jego najważniejszym miastem, było stać na manifestację swojego znaczenia poprzez wzniesienie okazałych budynków zespołu ratuszowego. Pierwsze zachowane wzmianki na temat budynku rady pochodzą dopiero z 1319 roku, a z 1332 informacja o zawieszeniu dzwonu na wieży ratuszowej. Data ta wyznacza termin zakończenia najważniejszych prac budowlanych.
Badania archeologiczne pozwoliły na ustalenie, że w trakcie tej przebudowy, czy właściwie budowy nowego zespołu ratuszowego, zaplanowano i wznoszono jednocześnie budynek główny ratusza, sukiennice, dom pisarza miejskiego i budynek jatek mięsnych oraz być może nieco później wybudowano ratuszową latrynę w konstrukcji kamiennej, na planie okręgu. Do sukiennic dostawiono wkrótce od wschodu okazałą piwnicę.

Relikty architektury zespołu ratuszowego
odkryte w trakcie badań
(Archiwum MAH)

Latryna ratuszowa
(Fot. Archiwum MAH)

Budynek nowego ratusza otrzymał kształt prostokąta o wymiarach 11,5 x 20,5 m, skierowany szczytem do ul. Stary Rynek, a jego fundamenty zostały postawione częściowo z wykorzystaniem fundamentu pierwszego budynku ratuszowego z XIII wieku. W trakcie badań archeologicznych odnaleziono ceglany detal architektoniczny, którego elementy znane są z wielu zamków krzyżackich. Prawdziwą sensacją było odnalezienie kilku sztuk detalu kamiennego wykonanego z wapienia gotlandzkiego. Jego wykonanie było na bardzo wysokim poziomie artystycznym i jak dotychczas nie ma on analogii wśród budynków świeckich na terenie dawnego państwa zakonnego.

Kamienny detal architektoniczny
średniowiecznego ratusza elbląskiego
(Rys. B. Kiliński, Archiwum MAH)

Jedną z większych niespodzianek w trakcie prowadzonych prac wykopaliskowych zespołu ratuszowego było odkrycie dużej piwnicy, o wymiarach 10 x 25 m, dostawionej pośrodku sukiennic, od strony wschodniej. Zachowane pozostałości architektoniczne wskazują, że miała ona początkowo drewniany strop. W późniejszym okresie została przedzielona ścianą działową i przesklepiona kolebkowo. Prawdopodobnie służyła do przechowywania wina, sprowadzanego do Elbląga z różnych rejonów Europy.

Nieznana piwnica ratuszowa
(Fot. Archiwum MAH)

Sukiennice, których budowę podjęto razem z nowym ratuszem, wzmiankowane są w źródłach w 1340 roku, nazywane były także Domem Kupców. Budynek sukiennic został posadowiony na rzucie prostokąta, dłuższym bokiem od ul. Stary Rynek, o wymiarach 14 x 25 m. Były pierwotnie zagłębione nieznacznie w gruncie, a do ich wnętrza prowadziły dwa wejścia – od ul. Stary Rynek i od ul. Rzeźnickiej. Szczególnie dobrze zachowane to drugie wejście miało około 2 m szerokości i zachowanych kilka stopni wykonanych z cegieł, w grubości muru. Wnętrze sukiennic miało posadzkę w postaci kamiennego bruku, później wyłożona była cegłami. Kramy ulokowane były wzdłuż dłuższych ścian z przejściem pośrodku budynku.
Od ul. Rzeźnickiej przylegał do sukiennic Dom Pisarza Miejskiego. Na parterze znajdowała się pracownia pisarza, na górnej kondygnacji – jego mieszkanie.

Wejście do Sukiennic od ul. Rzezźnickiej
(Fot. Archiwum MAH)

Pozostałości architektoniczne Domu Pisarza
(Fot. Archiwum MAH)

W tym samym czasie został postawiony budynek jatek mięsnych, który przylegał od wschodu do Domu Pisarza. Jatki to budynek z czteronawową halą podzieloną wzdłuż dwóch przejść na 34 stanowiska. W piwnicach tego budynku znajdowały się piece służące do przygotowywania wyrobów masarskich. Budynek przetrwał pożar w 1777 roku i funkcjonował jeszcze w 1. połowie XIX wieku. Później na jego miejscu pobudowano neoklasycystyczną kamienicę.

Wnętrze jatek rzeźnickich w trakcie badań
(Fot. Archiwum MAH)

Tekst powstał na podstawie:
M. Marcinkowski, W. Rynkiewicz-Domino, Ratusz staromiejski w Elblągu, Elbląg 2011.
Do nabycia w Muzeum Archeologiczno-Historycznym w Elblągu.

Historie równoległe - Roskilde

$
0
0
Od czwartku 10 kwietnia w Viking Ship Museum w Roskilde można oglądać wystawę The World in the Viking Age, na której wśród znalezisk z całego świata są prezentowane obiekty z kolekcji Muzeum Archeologiczno-Historycznego w Elblągu. Wyjątkowość tej ekspozycji opiera się na przedstawieniu kultury Wikingów w aspekcie globalnym, a jej osią są kontakty pomiędzy ówczesnymi cywilizacjami wyznaczane przez szlaki handlowe. Odnalezione w Truso zabytki (m.in. bursztynowa kolia, srebrne monety arabskie, zestawy odważników wagowych) eksponowane są wśród unikatowych zabytków tego okresu z Europy Północnej, Chin, Indonezji i Zanzibaru.
The World in the Viking Age [fragment wystawy - fot. U. Sieńkowska]

Historia Roskilde nie kończy się na epoce Wikingów, również w średniowieczu był to znaczący ośrodek polityczno-handlowy. Data założenia miasta ginie w mrokach historii. Jednym z nielicznych zachowanych źródeł pisanych dotyczących miasta jest kronika Adama z Bremy, w której autor określa miasto królewską rezydencją Duńczyków i największym miastem Zelandii. W 980 roku Harald Sinozęby ustanowił Roskilde stolicą Danii. Miasto stało się centrum gospodarczym, politycznym i religijnym. Było rezydencją duńskich monarchów za życia i miejscem ich pochówku po śmierci. Kwitło tu życie intelektualne. Miejska szkoła katedralna szczyciła się wysokim poziomem nauczania. Tutaj działał też sławny kronikarz duński Saxo Grammaticus.

Katedra w Roskilde - miejsce spoczynku duńskich władców [fot. U. Sieńkowska]
Średniowieczne źródła pisane wielokrotnie poświadczają kontakty Elbląga z Danią. Kupcy i żeglarze elbląscy zawijają do portów Morza Północnego, zapewne też do duńskiego Roskilde. Odnotowane z źródłach zostały także prywatne podróże mieszkańców Elbląga do Danii, często odbywane w celu zdobycia wykształcenia. Znane są także (wcale nierzadkie) przypadki mieszkańców Danii stających się pełnoprawnymi obywatelami miasta Elbląga. Odnalezione zabytki archeologiczne na terenie Elbląga i Roskilde potwierdzają, że mieszkańców tych miast łączył podobny styl życia.

Makieta średniowiecznego Roskilde - fragment [fot. U. Sieńkowska]
Zabytki z okresu średniowiecza [Roskilde Museum - fot. U. Sieńkowka]

Podobieństwo obu miast uwidacznia się w dalszej historii Roskilde. Naturalnie postępujące wypłycanie się fiordu spowodowało, że port stawał się zbyt płytki dla większych statków, ograniczając jego możliwości handlowe. Decyzja króla o przeniesieniu stolicy do Kopenhagi w 1443 roku oraz wybuch zamieszek na tle religijnym pogrążyły potencjał gospodarczy miasta. W czasach nowożytnych Roskilde nadal pełniło funkcję głównego centrum gospodarczego Zelandii, nigdy nie odzyskało jednak dawnej pozycji. Miasto pogrążyły toczące się w drugiej połowie XVII wieku walki o dominację na Bałtyku, w której zarówno Dania, jak i Polska, były mocno zaangażowane (co odbiło się bezpośrednio na kondycji Elbląga i jego kontaktach z Danią). Roskilde sprowadzono do funkcji miasta garnizonowego, nadszarpując i tak już wątły budżet miasta. Dzieła upadku dokończyły epidemia zarazy (1652-54; zginęło 20% ludności), najazd szwedzki (1658) i (jakby tego było mało) dwa poważne pożary (1647, 1660). W niespokojnych czasach XVIII wieku (wojny napoleońskie) Roskilde było niewielkim miastem o charakterze rolniczo-nadmorskim. Sytuacja ta poprawiła się z nastaniem ery industrialnej, Roskilde stało się miastem przemysłowym z głównym węzłem kolejowym na Zelandii (w 1867 roku odnotowano 69 tyś. odjazdów pociągów ze stacji w Roskilde, w 1918 prawie 400 tyś).
Widok na fiord z dzwonnicy Katedry [fot. U. Sieńkowska]
Dzisiaj Roskilde jest przepięknym niewielkim miastem, potrafiącym wykorzystać swój potencjał. W centrum nadal pozostał fiord, otwierający Roskilde drogę na otwarte morze, niegdyś będące motorem jego rozwoju. Tutaj znajduje się Viking Ship Museum, zbudowane specjalnie dla odnalezionych w latach 60-tych wraków wikińskich łodzi. Oprócz budzącej ogromne wrażenie ekspozycji (prezentowane pozostałości wraków statków mają nawet 30 m długości), można w funkcjonującym na potrzeby muzeum warsztacie zobaczyć, jak powstały wikińskie łodzie, a nawet pożeglować na replice.
Każdego roku w lipcu w mieście odbywa się znany Festiwal Rockowy
Viking Ship Museum - fragment ekspozycji stałej [fot. U. Sieńkowska]

Widok na port i katedrę [fot. U. Sieńkowska]

Wesołych Świąt!

$
0
0
Naszym Drogim Czytelnikom
życzymy zdrowych, radosnych, słonecznych
i spokojnych
Świąt Wielkanocnych !


Viewing all 131 articles
Browse latest View live